Nasze dzieci nie muszą uciekać z Tarnowa

* proszę przesyłać swoje opinie na adres redakcji: zjednoczenidla@gmail.com   *

Dopiero gdy znajdziemy się w Rzeszowie czy Nowym Sączu, uświadamiamy sobie, iż w naszym mieście musi coś funkcjonować niewłaściwie, skoro już na pierwszy rzut oka widać, że tam jest po prostu lepiej niż u nas. Odległe miejsca Tarnowa na różnych listach rankingowych wyjaśniają przyczyny ucieczki tysięcy młodych ludzi z Tarnowa za granicę lub do innych miast. 

Nasze pismo trafia do Waszych rąk dlatego, że chcemy przedstawić diagnozę choroby tarnowskiej, bez której nie można leczyć dolegliwości, po drugie spróbować opisać receptę, która gwarantuje miastu wyjście na prostą i – po trzecie – zjednoczyć wszystkich tych (niezależnie od poglądów politycznych), którzy chcą poprawić sytuację naszego grodu.

Pismo nasze jest otwarte dla każdego, kto ma dobry pomysł na wyjście z marazmu. Jeśli będziemy na jego łamach przedstawiać krytyczne opinie, to nie dlatego, by zrobić komuś przykrość, lecz by zdefiniować istotę problemu, który hamuje rozwój miasta. Nie powstaliśmy po to, by być PRZECIW komuś lub czemuś, lecz by występować ZA takimi rozwiązaniami, które przekonają młodych ludzi, że warto tutaj mieszkać.

Wielu radnym jest duszno…..

Średnio sześciu na dziesięciu mieszkańców Tarnowa uważa, iż lepiej siedzieć w listopadową niedzielę przed telewizorem niż przejść kilkaset metrów, by postawić krzyżyk przy nazwisku człowieka, który zamiast trwonić nasze pieniądze, zadba o to, by wydane zostały rozsądnie. Ludzie niestety nie zdają sobie sprawy z wagi wyboru radnego czy prezydenta miasta.

Gdyby tylko jedna dziesiąta tych, którzy bojkotują wybory, wzięła jednak w nich udział, na Sali Lustrzanej, w której obraduje Rada Miejska, nie znaleźliby się ludzie, którzy przez cztery lata zabierają głos tylko wówczas, gdy jest im duszno i składają wniosek o otwarcie okna.

Prezydent miasta – jak królowa brytyjska – panuje, ale nie rządzi

Niestety rządzący w Polsce od prawie 30 lat nie chcą dopuścić do takich wyborów, w których wygrywałby ten, kto faktycznie dostanie największą ilość głosów. Gdyby np. Tarnów był podzielony nie na 4, lecz 25 okręgów wyborczych, do Rady Miejskiej wszedłby ten, kto uzyskałby w swoim okręgu najlepszy wynik. Obowiązująca teraz w Polsce bardzo skomplikowana ordynacja wyborcza, nazwana przez b. doradcę prezydenta USA Cartera, profesora Zbigniewa Brzezińskiego „najgłupszą na świecie” sprawia, iż Polska jest państwem, w którym 38=51. Jeśli jakieś ugrupowanie otrzyma tylko 38% głosów, ma w Sejmie lub radzie miasta ponad 50 procent miejsc.

Wielu sądzi niesłusznie, że Tarnowem rządzi prezydent, który indywidualnie odpowiada za sukcesy i porażki miasta, gdy tymczasem najważniejsze decyzje podejmuje 25 radnych. Ostatnie trzy lata wyraźnie pokazują, iż dominująca w Radzie większość, która występuje pod nazwą PiS, niewiele ma wspólnego z programem Prawa i Sprawiedliwości (np. z koncepcjami inwestycyjnymi premiera Morawieckiego) i skutecznie blokuje rozwój Tarnowa, poprzez stwarzanie sztucznych przeszkód dla nowych inwestycji. 

Porozumienie ponad podziałami gwarantem rozwoju miasta

Pozapisowskie ugrupowania, choć głosowało na nie w sumie aż 62% tarnowian, przegrały, gdyż wystartowały w wyborach osobno. Ordynacja premiuje dodatkowo duże ugrupowania, dlatego jedyną drogą do zwycięstwa jest porozumienie ponad podziałami i jedna, wspólna lista wyborcza. 

Jeśli Tarnów ma się w przyszłości rozwijać, muszą nastąpić przede wszystkim istotne zmiany w składzie Rady Miejskiej. Aby grupa racjonalnie myślących radnych miała w niej większość, musi dojść do stworzenia jednej listy wyborczej, na której znajdą się najlepsi kandydaci ze wszystkich środowisk. Taki model listy wraz z propozycją zasad jej skonstruowania przedstawiamy tu w innym miejscu.. Oczywiście sygnatariusze takiego porozumienia musieliby zgodzić się na jednego, wspólnego kandydata na prezydenta miasta.

Nie zawsze „nasza” partia wystawia dobrych kandydatów…

W ciągu ostatnich trzech lat praktycznie w żadnej sprawie nie można było porozumieć się z panującą w Radzie Miejskiej większością z PiS, która odrzuca propozycje pozostałych radnych i zainteresowana jest głównie rzucaniem kłód pod nogi prezydentowi. Można go, a nawet należy krytykować za szereg błędnych decyzji, ale nie można przekształcać tej krytyki w totalną negację.

Powszechnym błędem – zwłaszcza w wyborach samorządowych - jest głosowanie na partie polityczne, a nie na konkretnego człowieka. Jeśli sympatyzujemy z partią X, to wcale nie musi oznaczać, iż w naszym mieście jej kandydaci są najlepsi. Na każdej liście możemy znaleźć lepszych i gorszych. Pamiętajmy, że wybory samorządowe różnią się od parlamentarnych i powinny być wyborami na konkretnego człowieka, a nie partię.

Red.

_______________________

Brak zjednoczenia oznacza dla Tarnowa katastrofę

Przysłowia są mądrością ludu. Jedno z nich mówi: Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Co cztery lata na tarnowskiej scenie pojawiają się ludzie, którzy uważają, iż są najlepsi i bez problemu wejdą do Rady Miejskiej nawet jak przy tej okazji powstanie kilka różnych komitetów wyborczych. Tymczasem „najgłupsza na świecie ordynacja wyborcza” sprawia, że wszystkie te komitety przepadają w wyborach, choć na ich listach jest mnóstwo wartościowych ludzi. Brak porozumienia, chorobliwe ambicje liderów, brak znajomości reguł wyborczych sprawiają, że ponoszą oni klęskę wyborczą. 

W roku 2002 dwóch przyzwoitych ludzi Jerzy Pilch i Ryszard Knapik postanowili odłączyć się od bezpartyjnego komitetu UCZCIWOŚĆ i wystartować osobno do Rady Miejskiej jako lista RAZEM. Obydwaj mieli dobre intencje, ale słabą wiedzę na temat ordynacji wyborczej. Mimo, że byli przekonywani, iż start w wyborach dwóch niezależnych komitetów zakończy się ich porażką, trwali w swym uporze i wystartowali osobno. UCZCIWOŚĆ uzyskała co prawda aż ponad 15% głosów, ale do Rady Miejskiej wprowadziła tylko 4 radnych, zaś RAZEM uzyskując zaledwie niecałe 7% głosów przepadło z kretesem. Oznaczało to, iż wielu naprawdę przyzwoitych kandydatów pozostało poza Radą Miejską. Gdyby RAZEM poszło do wyborów z UCZCIWOŚCIĄ, ze wspólnej listy weszłoby do Rady Miejskiej nie 4, lecz 7 kandydatów.

W roku 2006 kolejny przyzwoity tarnowianin – dr Zbigniew Martyka, który - podobnie jak cztery lata wcześniej Pilch i Knapik – miał dobre chęci, uwierzył, że zostanie prezydentem miasta i wbrew dotychczasowemu doświadczeniu oraz argumentom kolegów z UCZCIWOŚCI, wystartował osobno, wystawiając komitet o nazwie „Solidarny i Nowoczesny Tarnów - SiNT”. Znowu okazało się, że udział w wyborach do Rady Miejskiej wielu niezależnych komitetów kończy się dla nich tragicznie. UCZCIWOŚĆ otrzymała ok. 8% głosów, a SiNT tylko 5% i żaden z tych komitetów nie miał radnego, choć na ich listach było sporo wspaniałych ludzi. Ponownie brak wiedzy lub osobiste ambicje przyczyniły się do porażki 100 ludzi, którzy znaleźli się na tych listach.

W roku 2014 kolejni niezależni tarnowianie – m.in. Jacek Litwin, Jakub Kaszuba uwierzyli, iż mogą wprowadzić do Rady ludzi, którym naprawdę leży na sercu dobro Tarnowa i stworzyli komitet wyborczy „Tarnów od Nowa”, zaś inna grupa – m.in. Ryszard Żądło i Mieczysław Kras, zdołali przekonać innych, że jako niezależny komitet „Ziemia Tarnowska” są także w stanie zawojować tarnowską scenę. Gdy przedstawiciele trzeciego komitetu „Nowa Prawica – Oburzeni” starali się ich przekonać, że osobny start to pewna porażka, a wspólna lista to możliwość wprowadzenia do Rady Miejskiej ludzi spoza układu, niestety odrzucili tę propozycję. „Tarnów od Nowa” otrzymał zaledwie ok. 3% głosów, „Ziemia Tarnowska” – ok. 5%, a „Nowa Prawica – Oburzeni” – 6,5%. Oczywiście wszystkie trzy komitety przepadły, a ok. 150 uczciwych, inteligentnych kandydatów nie miało najmniejszych szans, by współdecydować o losach Tarnowa.

Teraz słyszymy, iż niektórzy działacze rad osiedlowych, mający także dobre chęci jak ich koledzy w przeszłości, chcą stworzyć osobną listę wyborczą. Jeśli tak się stanie, zakończy się to w podobny sposób jak w opisanych tu wcześniejszych przypadkach i ponownie 50 przyzwoitych ludzi, którym zależy na rozwoju Tarnowa, przez kolejne 4 lata będzie mogło jedynie spoza Sali Lustrzanej obserwować upadek naszego miasta, gdyż efektem ubocznym udziału takiej dodatkowej listy w wyborach będzie raczej pewne zwycięstwo tarnowskiego PiS-u, który w ciągu ostatnich 3 lat pokazał, że nie ma żadnego pomysłu na rozwój Tarnowa.

Jedynym sposobem na wprowadzenie kompetentnych ludzi do Rady Miejskiej i uzyskanie w niej większości jest stworzenie jednej, wspólnej listy wyborczej, o czym piszemy tutaj w innych miejscach. Dlatego namawiamy działaczy rad osiedlowych i inne środowiska tarnowskie – w tym także Jakuba Kwaśnego – do zjednoczenia ponad podziałami.

_____________________