ZdT nr 3 marzec w PDF.pdf


Kliknij myszką wyżej na "Download", by wejść na cały (papierowy) numer marcowy w PDF.

Poniżej numer 3 - marzec 2018 - wersja internetowa:

Gładysz, Kądzielawski, Einstein czy św. Franciszek byłby lepszym Prezydentem Tarnowa?

Ponieważ – jak na razie – w Tarnowie tylko grupa działająca pod nazwą „PiS” mówi o swoich ewentualnych kandydatach na Prezydenta Tarnowa, spróbujmy zastanowić się, który z nich byłby lepszym włodarzem miasta. W kolejnych numerach będziemy analizować plusy i minusy kandydatów innych środowisk, o ile takowi się pojawią. W chwili oddania do druku tego numeru, nie wiemy, kto faktycznie będzie kandydatem PiS-u na Prezydenta Tarnowa.

ZdT nr 3 marzec w PDF-1jpg


Czy noszenie teczki przemawia za kandydatem na prezydenta? 

Jak wieść gminna niesie, na mocy porozumienia dwóch Jarosławów, kandydatem na Prezydenta Tarnowa z ramienia Prawa i Sprawiedliwości ma być podobno Grzegorz Kądzielawski, o którym pisaliśmy już w dwóch poprzednich numerach. Jego plusem ma być wiek (nieco ponad 30 lat) oraz bliskie kontakty z wicepremierem Jarosławem Gowinem. Niektórzy wierzą, iż jeśli prezydent Tarnowa będzie wywodził się z obozu rządzącego Polską i niedługo (prawdopodobnie?) także województwem małopolskim, będzie w stanie „załatwić” dla miasta znacznie więcej niż ktoś, kto nie należy do tegoż obozu władzy. 

Nadzieje te chyba jednak pozostałyby nadziejami niezrealizowanymi, gdyby Kądzielawski – jakimś cudem – został Prezydentem Tarnowa, jako że jego pozycja (i to jest dużym minusem tej kandydatury) w „zjednoczonej prawicy” jest dość słaba, gdyż przez członków Prawa i Sprawiedliwości jest postrzegany jako człowiek nielojalny, który z tego właśnie powodu został nawet wyrzucony z PiS. Jest raczej mało prawdopodobne, by stały przed nim szeroko otwarte wszystkie drzwi władzy. Co więcej, prawdopodobnym jest, iż nie wszyscy członkowie i sympatycy PiS-u będą na niego głosować ze względu na wspomnianą wyżej niechęć. Tak więc jego  zwycięstwo w wyborach samorządowych jest raczej wątpliwe. 

Niekorzystnie na wizerunek Kądzielawskiego wpływa także stworzenie dla niego dodatkowego stołka wiceprezesa AZOTÓW (z wynagrodzeniem miesięcznym wyższym niż roczna pensja nauczyciela dyplomowanego!).  

Gdybyśmy chcieli porównać Kądzielawskiego do drugiego potencjalnego kandydata PiS – Janusza Gładysza – pod względem życiowych sukcesów, ten pierwszy wypadłby bardzo blado. Można odnieść wrażenie, iż dotychczasowa „kariera” Kądzielawskiego oparta jest przede wszystkim na przysłowiowym „noszeniu teczki” za znanym politykiem, dzięki któremu następnie pnie się w górę. 

Gładysz – bokser wagi ciężkiej 

Gdy konfrontujemy Kądzielawskiego z Gładyszem, to tak, jakbyśmy porównywali boksera wagi piórkowej z zawodnikiem wagi ciężkiej. Nie tylko dotychczasowe dokonania zawodowe przemawiają na korzyść Gładysza (przez wiele lat kierował salonem samochodowym VW), ale także historia rodziny i jego wychowanie. Ojciec Janusza Gładysza był opozycyjnym politykiem w czasach PRL-u, zaś jego synowie to znani sportowcy (kierowcy wyścigowi), Gdybyśmy mieli liczbowo oceniać Gładysza i Kądzielawskiego jako kandydatów na Prezydenta Tarnowa, to – naszym zdaniem – wyrażałoby się to stosunkiem 80 do 20 na korzyść Gładysza. Powracając do bokserskich porównań, oznaczałoby to szybki i ciężki nokaut Kądzielawskiego. 

Minusem Gładysza jest to, co dla tarnowian jest bardzo ważne. Nie mieszka w Tarnowie, lecz w Żabnie, co może zniechęcić wyborców do jego kandydatury. Nie ma żadnego doświadczenia politycznego, ani samorządowego. Jest postrzegany przez pisowców jako „ciało obce”, jako że dopiero niedawno zaangażował się bezpośrednio w politykę.


Gdyby Einstein lub św. Franciszek byli kandydatami PiS-u? 

Tak naprawdę nie jest jednak istotnym, kto będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Gdyby tarnowski PiS wystawił nawet człowieka tak inteligentnego jak Albert Einstein i równocześnie tak uczciwego jak święty Franciszek z Asyżu, nie zdołałby on być dobrym prezydentem Tarnowa, gdyż nie pozwoliliby mu na to radni tarnowskiego PiS-u. Dowodem na prawdziwość tego twierdzenia jest 3-letnia – szkodliwa dla miasta - aktywność tych ludzi w Radzie Miejskiej Tarnowa, o czym już pisaliśmy i będziemy pisać w przyszłości. 

Także nieuzasadnione są wszelkie nadzieje tych, którzy naiwnie wierzą, iż prezydent z PiS-u będzie w stanie coś „załatwić” dla miasta w Warszawie, gdyż Tarnów nie ma praktycznie żadnego skutecznego lobby w parlamencie (o czym piszemy w innym miejscu). Jeśli PiS będzie miał większość w Sejmiku wojewódzkim, należy się spodziewać, iż także tam tarnowska reprezentacja Prawa i Sprawiedliwości będzie mizerna w porównaniu np. z krakowską czy nowosądecką. Tarnów jest traktowany przez PiS-owską centralę po macoszemu, czego najlepszym dowodem jest np. zignorowanie naszego miasta jako ewentualnej siedzimy Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej. Nie ma więc powodu, by się łudzić, że Prezydent Tarnowa z PiS- u to dobre rozwiązanie, jeśli chodzi o jego skuteczne lobbowanie na rzecz Tarnowa.  

Gdyby faktycznie był nim człowiek z Prawa i Sprawiedliwości zostanie „ubezwłasnowolniony” przez żądnych wpływów radnych PiS-u jeszcze bardziej niż obecny włodarz miasta. Jeśli zaś pisowskimi wiceprezydentami będą ludzie pokroju radnego Wójcika, Gancarza czy Łabno, prezydent nawet gdyby był kompilacją Einsteina i św. Franciszka, nie będzie w stanie przebić głową tego personalnego muru, pozbawionego wszelkiej wyobraźni, mogącej wyprowadzić nasze miasto z kryzysu. 

Redakcja

________________________


Parlamentarzyści, którzy zdradzili Tarnów!

Gdy wiadomo już było, iż polski parlament zgodzi się na powołanie do życia Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej i gdy pojawiła się szansa, by instytucja ta, dysponująca rocznym budżetem w wysokości 6 mln zł, powstała w Tarnowie, większość posłów Prawa i Sprawiedliwości z tarnowskiego okręgu wyborczego zagłosowała przeciwko poprawce do ustawy, która sprawić mogła, że siedziba Instytutu byłaby w Tarnowie.  

Zapamiętajmy ich nazwiska: Bernacki, Czech, Rusecka, Szczurek-Żelazko, by za dwa lata ludzie ci nie weszli ponownie do Sejmu z naszego okręgu. 

Także senator, wybrany z tarnowskiego okręgu – Kazimierz Wiatr nie bronił Tarnowa jako potencjalnej siedziby Instytutu. W tym przypadku trudno się dziwić, jako że senator Wiatr pochodzi z Krakowa. Być może za dwa lata partie wystawią w tarnowskim okręgu wyborczym kandydatów do parlamentu z Augustowa lub Świnoujścia?!  

Tarnowski oddział stowarzyszenia OBURZENI zaapelował do parlamentarzystów, którzy zdradzili nasze miasto, by zrezygnowali z mandatów poselskich. Poniżej drukujemy treść tego apelu. W innym miejscu prezentujemy listę rankingową tarnowskich posłów.

 1 str 2jpg


Apel o rezygnację z mandatu posła 

Szanowni Posłowie: Włodzimierz Bernacki, Anna Czech, Urszula Rusecka, Józefa Szczurek – Żelazko 


Szanowne Panie Posłanki i Panowie Posłowie, 

Apelujemy do Państwa o niezwłoczną rezygnację z mandatu posła RP w związku ze skandalicznym zachowaniem w czasie głosowania dotyczącego siedziby Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej.  

Jako posłowie z tarnowskiego okręgu wyborczego głosowaliście Państwo przeciwko poprawce zgłoszonej (jak na ironię) przez posła z Krakowa, p. Marka Sowę, by siedziba w/w Instytutu była w Tarnowie, a nie w Warszawie, ze względu na szczególne więzi tarnowsko-węgierskie (tu urodził się nasz wspólny bohater Józef Bem). 

Powinniście zdawać sobie sprawę z degradacji naszego miasta, do jakiej doszło w ostatnich 20 latach, zwłaszcza po utracie statusu miasta wojewódzkiego.  

Jest rzeczą oczywistą (szkoda, że nie dla Państwa) , iż Tarnów jako siedziba nowo powstałego Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej zyskałby na znaczeniu.  

Głosowanie przeciwko największemu miastu w okręgu wyborczym kompromituje Państwa jako posłów, których obowiązkiem powinno być m.in. reprezentowanie interesów Tarnowa.  

Naszym zdaniem nie macie już w tej chwili moralnego prawa do sprawowania mandatu posła z naszego regionu. 

Stowarzyszenie Oburzeni – Tarnów

dr Marek Ciesielczyk – Wiceprzewodniczący antypartia@oburzeni.info

Tarnów, 12 lutego 2018

_____________________


Kot przybłęda

Kogo tarnowianie wybrali do Rady Miejskiej

Na sesji Rady Miejskiej w dniu 1 marca 2018 glos zabrał m.in. radny Prawa i Sprawiedliwości Adam Sajdak (wybrany z okręgu Strusina – Mościce – Chyszów). Poniżej prezentujemy treść jego wypowiedzi, która pokazuje, czym się na sesji zajmują radni PiS-u i jak nierozważnie tarnowianie dokonują wyboru radnych.

Patrz relacja filmowa z sesji – od momentu 1:29:49 do 1:30:50 – tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=kDKqRy0uORc 

Adam Sajdak:

„Otóż w tym miejscu chciałem bardzo podziękować Straży Miejskiej za niezbagatelizowanie znanej mi osoby, konkretnie żony mojego przyjaciela, gdy zadzwoniła, prosząc o interwencję, aby zabrać kota przybłędę z jej posesji, gdyż ona razem z mężem mają już jednego oswojonego od sześciu lat kota i ten ich kot nie może wyjść, bo jest atakowany właśnie przez tego przybłędę…”

1 str do kotADAM-SAJDAKjpg

Adam Sajdak radny PiS ze Strusiny, Mościc, Chyszowa

1 str  do artykuu nr 2kotjpg

Kot przybłęda tematem wypowiedzi radnego na sesji

--------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli chciałbyś podzielić się swymi uwagami na temat tarnowskiej rzeczywistości, napisz do nas:   zjednoczenidla@gmail.com  

lub zadzwoń: 601 255 849

Daj nam znać, jeśli nie znalazłeś dotychczas w swojej skrzynce pocztowej naszego pisma!

___________________________



Nasze Miasto Tarnów czy Koń Trojański PiS-u?

- albo rzecz o kolejnej tarnowskiej Magdalenie Ogórek 

Na marcowej sesji Rady Miejskiej dwóch radnych koła SLD oraz jedna radna Ścigałowego klubu „Tarnowianie” obwieścili, iż założyli nowy klub radnych o nazwie „Nasze Miasto Tarnów”. Dlaczego więc – można spytać - w tytule tego artykułu pojawiło się określenie „Koń Trojański” lub tym bardziej niezrozumiałe – „tarnowska Magdalena Ogórek”? 

„Piąta kolumna” PiS?

Tych troje radnych obserwując przez 3 lata działania klubu PiS, doskonale musi rozumieć dwie rzeczy – po pierwsze – tarnowski PiS (nie mylić z działającą w Polsce partią Prawo i Sprawiedliwość) to hamujące rozwój Tarnowa nieszczęście dla naszego miasta, po drugie zaś wystawienie w wyborach kilku list  oznacza (ze względu na absurdalną ordynację wyborczą) pewny sukces wyborczy PiS, czyli dalszy upadek naszego miasta. Mimo to ludzie ci zdecydowali się – na rozbicie obozu pozapisowkiego. 

Chorobliwe ambicje Kwaśnego

Jakub Kwaśny z SLD, który jest jednym z tych radnych, od pewnego czasu nie krył swych wybujałych ambicji bycia kandydatem na Prezydenta Miasta. SLD-owiec najpierw próbował „zmontować” swe zaplecze wyborcze przy pomocy innych partii. Gdy ta operacja zakończyła się porażką, spróbował osiągnąć ten sam cel przy pomocy dwóch innych radnych i niektórych działaczy rad osiedli, którzy dali się uwieść jego „czarowi”. Oczywiście Kwaśny wie, że nie zostanie prezydentem miasta, a sam start w wyborach prezydenckich zapewne potraktuje jako promocję swej osoby przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. 

Czy działacze rad osiedlowych zostali wpuszczeni w maliny?

To jednak nie jest clou akcji Kwaśnego. Zarówno on sam jak i jego kolega z b. koła SLD nie kryją swych sympatii dla jednego z kandydatów PiS-u na prezydenta miasta – Grzegorza Kądzielawskiego. Udział w wyborach kolejnego komitetu (tj. Nasze Miasto Tarnów), a przede wszystkim kandydata na prezydenta miasta tegoż komitetu, sprawi, iż w drugiej turze wyborów wygrać może właśnie Kądzielawski, gdy poprze go Kwaśny. Być może o to właśnie tak naprawdę chodzi twórcom grupy o nazwie „Nasze Miasto Tarnów”. Nie można wykluczyć, iż Kwaśny liczy na wiceprezydenturę przy Kądzielawskim? 

Ktoś może oczywiście zapytać, jak to możliwe, by radni SLD popierali kandydata PiS na prezydenta Tarnowa? Przecież to nie trzyma się przysłowiowej „kupy”!? A jednak… Po pierwsze obydwaj b. radni SLD, a teraz „Naszego Miasta”, wyrażali już przecież swą sympatię do Kądzielwskiego. Po drugie - tworząc nowy komitet wyborczy ułatwiają mu (i PiS-owi) wygraną, o czym muszą wiedzieć, znając zasady funkcjonowania ordynacji wyborczej. Po trzecie na sesji marcowej radny Jakub Kwaśny dość wyraźnie okazał swą miłość do PiS-u, a dokładniej mówiąc do jednego z pisowskich radnych – Józefa Gancarza, Przewodniczącego Komisji Ekonomicznej, chyba jednego z najbardziej szkodzących Tarnowowi rajców PiS-u! Kwaśny na sesji obwieścił bowiem: „Bardzo sobie cenię przewodniczącego Gancarza” (sic!)  

To wyznanie całkowicie kompromituje lidera nowego klubu „Nasze Miasto Tarnów”, a przez to całą inicjatywę, mimo zapewne dobrych chęci części działaczy rad osiedlowych, którzy dali się „wpuścić w maliny”, przystępując do tej grupy. 

Kwaśny Ogórek

Wszystko wskazuje na to, iż Kwaśny chce odegrać podobną rolę w Tarnowie jak Magdalena Ogórek w Warszawie. Już wspominaliśmy o tego typu modelu w poprzednim numerze.  Ogórek była kandydatką na Prezydenta Polski, popieraną przez SLD, a teraz jest czołową propisowską „publicystką” w TVP. Podobną metamorfozę przeszedł – jak się wydaje – Jakub Kwaśny. Zobaczymy w przyszłości, czy PiS pozwoli mu faktycznie spijać śmietankę podobnie jak to ma miejsce w przypadku Ogórek?

kwasnyjpg

„Kawiorowa” lewicowość Kwaśnego?

W tym samym dniu Kwaśny zaliczył na sesji kolejną bardzo istotną wpadkę, nie popierając – jako jedyny radny (!) uchwały w sprawie wieloletniego programu gospodarowania mieszkaniowym zasobem Tarnowa. Może to naprawdę dziwić ze względu na rzekomo lewicowe poglądy Kwaśnego. Uchwała ta bowiem dotyczy m.in. „zaspakajania potrzeb mieszkaniowych gospodarstw domowych o niskich dochodach” czy też „zapewniania przez Gminę lokali socjalnych”.   Jeden z liderów nowego ugrupowania „Nasze Miasto Tarnów” nie wystawia mu tym samym najlepszego świadectwa i to na sesji Rady Miejskiej, na której powstał nowy klub radnych. 

Barwacz była już przecież w obozie rządzącym

Kolejną kompromitacją tego klubu jest wypowiedź innego jego członka, radnej z Krzyża Grażyny Barwacz, która dotychczas reprezentowała Ścigałowy klub „Tarnowianie”. Podsumowując działalność „Tarnowian” Barwacz ku zdumieniu wielu stwierdziła: „Myślę, że wiele dobrego zrobiliśmy”. Przypomnijmy w tym miejscu, że „Tarnowianie” rządzili w naszym mieście przez prawie dwie kadencje, do aresztowania ich lidera Ryszarda Ścigały. Największym ich „sukcesem” był chyba remont ulicy Krakowskiej, który skompromitował nie tylko lidera „Tarnowian” – tj. prezydenta Ryszarda Ścigałę, ale także całe jego otoczenie, w tym radną Barwacz. Aresztowanie i skazanie Ścigały - lidera „Tarnowian” – za korupcję do reszty pogrążyło to środowisko. Jak więc radna Barwacz, która teraz tworzy nowe ugrupowanie, mające rzekomo wyprowadzić Tarnów z kryzysu, może mówić: „wiele dobrego zrobiliśmy”?!

2 str 1 artJPG

Grażyna Barwacz ze swym długoletnim szefem klubowym Ryszardem Ścigałą, skazanym na 3 lata więzienia za korupcję. 


Uciekinierzy z tonących statków?

Kwaśny i jego kolega weszli do Rady Miejskiej z listy popieranej przez SLD. Ciekawe, jak teraz czują się inni kandydaci z tej właśnie listy, którzy nie dostali się do Rady? Czy nie czują się oszukani? Jak tłumaczą brak lojalności tych, których popierali? Można oczywiście nie lubić SLD czy innej partii, lecz gdy ktoś korzysta z jej pomocy, uzyskuje poparcie sympatyków tej partii, a następnie na kilka miesięcy przed końcem kadencji likwiduje po prostu swoje koło radnych i zapisuje się do innego, nie wystawia sobie zbyt dobrego świadectwa. Czy takim ludziom, którzy zdradzili swoje środowisko, można zaufać w przyszłości? Czy „Nasze Miasto Tarnów” nie będzie teraz kojarzyło się z brakiem lojalności i zamiłowaniem do transferów podobnych do tych w  świecie piłkarskim, gdzie zawodnicy zmieniają barwy wówczas, gdy im się to bardziej opłaci? 

Można odnieść wrażenie, iż zarówno Kwaśny jak i Barwacz uciekają po prostu z tonących okrętów. Kwaśny zapewne doszedł do wniosku, że nie opłaca mu się występować w barwach SLD, a Barwacz chyba wie, że w złym świetle stawia ją długoletnia współpraca ze Ścigałą w ramach „Tarnowian”. Dlatego chyba uciekli do nowego ugrupowania?

_____________________

Kwaśny oddaj nasze pieniądze! 

Jakubie! 

W osłupienie wprawił mnie komunikat, że jesteś jednym z założycieli nowego klubu radnych – jak na ironię - nazwanego „Nasze Miasto Tarnów”, będąc równocześnie członkiem partii SLD, której koło radnych tym samym zlikwidowałeś. Teraz żaden racjonalnie myślący tarnowianin, niezależnie od poglądów politycznych, nie zaufa takiemu człowiekowi jak Ty. 

Z tego co wiem, decyzji o likwidacji koła radnych SLD nie konsultowałeś z nikim z Twojej partii, dzięki pomocy której zostawałeś radnym nie jeden raz. 

Obecność Twojej osoby w nowym ugrupowaniu „Nasze Miasto Tarnów” kompromituje już na starcie tę inicjatywę, skoro tak haniebnie zdradziłeś własne środowisko polityczne, dzięki któremu zrobiłeś karierę w samorządzie. W tym momencie uciekasz z „tonącego” okrętu na tratwę o nazwie „Nasze Miasto Tarnów”, by przez następne 5 lat pobierać dietę jako radny.  

Według mnie powinieneś teraz zwrócić wszystkie diety, które pobrałeś w ciągu ostatnich 3 lat  z kasy miejskiej, czyli z naszej kieszeni, a byłoby to chyba w sumie ok. 50 tysięcy złotych, dlatego, że zdradziłeś  swych wyborców. Oni głosowali na Ciebie jako kandydata określonej formacji politycznej, a Ty ich teraz zawiodłeś i doprowadziłeś do likwidacji koła radnych, które ich reprezentowało w Radzie. 

Powinieneś się wstydzić swego braku lojalności. Mnie jest wstyd, że taki człowiek jak Ty od wielu lat jest radnym. Nawiasem mówiąc, według mnie nie zrobiłeś niczego pożytecznego, a jedyną rzeczą, z której „zasłynąłeś”, jest absurdalne przejście podziemne pod ulicą Mickiewicza, które Ty wymyśliłeś na nieszczęście tarnowian, a prezydent Ścigała (który niedługo znajdzie się za kratkami za korupcję) zrealizował. 

Wypadałoby zakończyć stwierdzeniem – Kończ waść, wstydu oszczędź! 

Jacek Litwin                   2 str 2 art jacek litwinjpeg

Dwukrotny zwycięzca

Wielkiego Testu Wiedzy o Tarnowie


_________________

Wéngé – czyli „Rewolucja kulturalna” w Tarnowie

Czy zagrożona będzie wolność słowa w naszym mieście?

Czasem, gdy chce się wyraziście opisać proces ingerowaniu władzy w sferę kultury, np. w wolność słowa, używa się określenia „Rewolucja kulturalna” (czyli po chińsku WENGE), którą zainicjował w drugiej połowie lat 60-tych w Chinach komunistyczny dyktator Mao Tse-Tung. Jego zwolennicy niszczyli w czasie „Rewolucji kulturalnej” wszystkie „burżuazyjne” sprzęty (np. szachy czy płyty gramofonowe). Zabraniano wówczas także śpiewania dzieciom kołysanek i puszczania latawców. 

Opisywanie jakiegoś zjawiska w dzisiejszym świecie jako „Rewolucja kulturalna” nie oznacza (dzięki Bogu) tak skrajnych form walki z „obcą” kulturą czy kneblowania ust adwersarzom przez władzę, jak to miało miejsce w komunistycznych Chinach. Posługujemy się tym pojęciem jako pewnym skrótem myślowym, który kojarzyć się ma z ograniczaniem wolności i dlatego pozwoliliśmy sobie na przypomnienie go w związku z niedawnymi wydarzeniami na posiedzeniu Komisji Kultury Rady Miejskiej. 

krakowskajpg

Jako że jej dotychczasowy szef został Przewodniczącym Rady Miejskiej, Komisja Kultury postanowiła wybrać nowego. Została nim radna PiS Anna Krakowska. Tym samym tarnowski PiS dochował wierności tradycji i nie pozwolił, by choć jedną komisją Rady Miejskiej kierował ktoś, kto nie jest zwolennikiem tej grupy. Ta totalna, nie spotykana w państwach demokratycznych, pazerność na władzę PiS we wszystkich komisjach Rady Miejskiej już sama w sobie kojarzyć się może z pewnymi elementami „Rewolucji kulturalnej”. Sedno sprawy stanowi jednak coś innego – nowa przewodnicząca komisji. Wszyscy członkowie Komisji Kultury z PiS są już funkcyjnymi i dlatego zapewne Krakowska została wytypowana na szefową komisji. Gdyby jej tam nie było, tarnowski PiS „oddelegowałby” chyba kogoś ze swego klubu, by nie dopuścić do przewodniczenia komisji przez niepisowca. 

Radny Marek Ciesielczyk zaprotestował przeciwko kandydaturze Krakowskiej, zarzucając jej podejmowanie w przeszłości prób stosowania cenzury w tarnowskim samorządzie. Jako dowód przypomniał treść planu kontroli Komisji Rewizyjnej, której członkiem jest Anna Krakowska. Jedno z zadań kontrolnych zostało tak oto sformułowane: „Analiza treści i formy przekazu, służących kształtowaniu opinii publicznej przez miesięcznik ‘Tarnów.pl’.”. Anna Krakowska, jako polonistka, powinna doskonale rozumieć, iż tego typu sformułowanie oznacza w praktyce, iż Komisja Rewizyjna miałaby stosować cenzurę wobec miejskiego miesięcznika. Krakowska zaakceptowała takie właśnie brzmienie zapisu. 

Już na początku kadencji radna PiS była Przewodniczącą Komisji Kultury, lecz sama zrezygnowała, nie wytrzymując – jak się zdaje – krytyki, która na nią spadła po tym, gdy doszło do innego rodzaju „Rewolucji kulturalnej” w Tarnowie z udziałem właśnie jej komisji. Media doniosły, iż w czasie posiedzenia kierowanej wówczas przez Krakowską Komisji Kultury mówiono o konieczności „weryfikacji artystów zapraszanych do Tarnowa”.  

Krakowska później dość nieudolnie starała się wytłumaczyć z tej kolejnej próby stosowania cenzury. Jej wypowiedzi zostały tak oto skomentowane przez internautów: „Pełno sprzeczności, krętactwo, słabo zakamuflowane dążenie do narzucenia ludziom i instytucjom własnego systemu wartości”, „Ciekaw jestem, czy synowej też pani Krakowska mówi, co ma czytać i co jeść?”, „To swoista odmiana bolszewizmu”, „Radna Krakowska najpierw gorąco zaprzecza skłonnościom cenzorskim, a zaraz potem przypisuje sobie i komisji kultury Rady Miasta prawo określania tego, co wartościowe (czyli również tego, co niewartościowe)". 

Warto w tym miejscu przypomnieć, iż Krakowska nie protestowała, gdy jej koledzy klubowi próbowali (dzięki Bogu nieskutecznie) przeforsować przyznanie teatrowi NIE TERAZ Tomasza Żaka aż ćwierć miliona złotych, o czym napiszemy w następnym numerze. 

Wybór Anny Krakowskiej na Przewodniczącą Komisji Kultury to kolejna porażka Tarnowa. Całe szczęście, iż do końca kadencji tej Rady Miejskiej, a więc i Komisji Kultury, pozostało tylko 8 miesięcy. Miejmy nadzieję, iż w tym czasie Krakowska nie zdąży wyrządzić tarnowskiej kulturze większych szkód…..

_______________


Borowcy i ochroniarze uniemożliwiają debatę z Gowinem

Paczka żywnościowa czekała na wicepremiera w Tarnowie

Okazało się, iż Biuro Ochrony Rządu pełni rolę cenzora politycznego. 9 marca 2018 w Tarnowskim Teatrze odbyło się spotkanie za zamkniętymi drzwiami z wicepremierem Jarosławem Gowinem, który do budynku wchodził tylnymi drzwiami, być może dlatego, ze przed głównym wejściem miała miejsce, zorganizowana przez stowarzyszenie OBURZENI, zbiórka żywności dla ministra nauki, który niedawno skarżył się publicznie, że nie wyżyje do pierwszego z pensji wysokości 17 tysięcy złotych!

paczka dla GowinajpgDr Marek Ciesielczyk przed Teatrem Tarnowskim z paczką z artykułami żywnościowymi dla wicepremiera Gowina


Organizatorzy „dyskusji” z Gowinem (m.in. jego towarzysz partyjny - Grzegorz Kądzielawski - kandydat Gowina na prezydenta Tarnowa i – chyba za sprawą Gowina (?) - wiceprezes AZOTÓW z wynagrodzeniem – jak podały media -  50-80 tys. zł miesięcznie) nie wpuścili na spotkanie radnego i równocześnie dziennikarza dr. Marka Ciesielczyka (redaktora naczelnego miesięcznika „Zjednoczeni dla Tarnowa”), mimo, ze spotkanie pt.: „ Perspektywy rozwojowe średnich miast tracących funkcje społeczno-gospodarcze” -  dotyczyło m.in. miasta Tarnowa, a redaktor Ciesielczyk miał zaproszenie! W „debacie” wzięła udział tylko grupka kilkudziesięciu osób, prawdopodobnie członków i sympatyków partii Gowina i Kądzielawskiego.

Z tego też powodu można ją określić mianem parodii dyskusji o mieście. Pewnym kuriozum jest, iż „debata” na temat 100-tysięcznego miasta z udziałem Gowina, organizowana przez Kądzielawskiego  (b. szefa  gabinetu politycznego Gowina), odbyła się w małej sali Teatru Tarnowskiego, która mieści zaledwie kilkadziesiąt osób, a wstęp na nią możliwy był jedynie po okazaniu specjalnego zaproszenia, a i ono nie gwarantowało wejścia na salę, jak pokazał przypadek radnego Ciesielczyka. Czyżby promotor Kądzielawskiego jako kandydata na prezydenta miasta, obawiał się niewygodnych pytań ze strony mieszkańców Tarnowa, czyżby nie cenił  sobie opinii mieszkańców Tarnowa? Można odnieść wrażenie, iż spotkanie utrzymywane było do ostatniej  chwili w tajemnicy przed tarnowianami.

Gdy radny (bezpartyjny) Ciesielczyk próbował porozmawiać z Gowinem na temat Tarnowa w czasie przyjęcia po debacie w Tarnowskim Teatrze, na które został już wpuszczony, uniemożliwili mu to trzej borowcy 2-metrowej wysokości, oświadczając, iż nie ma takiej możliwości, mimo, iż w tym czasie Gowin rozmawiał z różnymi osobami, obecnymi na przyjęciu. Być może rządowi ochroniarze obawiali się, iż dr Ciesielczyk wręczy wicepremierowi paczkę żywnościową, której nie mógł mu wcześniej przekazać (sic!). W tym miejscu nasuwa się pytanie – czy kolejne wpadki BOR-u w ostatnim czasie nie są przypadkiem wynikiem skupiania się rządowych ochroniarzy na rzeczach zupełnie nieistotnych dla bezpieczeństwa członków rządu i Prezydenta RP, a lekceważenia faktycznych zagrożeń?

Stowarzyszenie Oburzeni zwróciło się już do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Stowarzyszenia Wolnego Słowa, Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Premiera Mateusza Morawieckiego oraz Biura Ochrony Rządu, protestując przeciwko łamaniu wolności słowa i dyskusji oraz ograniczaniu swobody pracy dziennikarza i politycznej dyskryminacji radnego, wybranego w demokratycznych wyborach przez mieszkańców 100-tysięcznego miasta – i to za sprawą wicepremiera (!) Jarosława Gowina i jego towarzysza partyjnego Grzegorza Kądzielawskiego, wiceprezesa spółki Skarbu Państwa.

Mimo niechętnej tarnowianom postawy organizatorów „debaty”, znajdującemu się w trudnej sytuacji materialnej Gowinowi okazano w Tarnowie serce, zbierając dla niego artykuły żywnościowe, pozwalające mu przeżyć do pierwszego.

Patrz relacja filmowa TARNOWSKIEJ TELEWIZJI z happeningu OBURZONYCH: „Paczka dla Gowina”:

https://tarnowska.tv/aktualnosci/czytaj/20594,gowin-odwiedzil-tarnow-radny-ciesielczyk-mial-dla-niego-zywnosciowa-paczke.html#sthash.IYI0BUHF.dpbs



paczka dla Gowina pitek g1630 teatrjpg 

Ekologiczna bomba zegarowa w Klikowej?

Oburzeni: Musi powstać plan kompleksowej pomocy dla najbardziej zaniedbanej dzielnicy Tarnowa!


Już 10 lat temu Prezes spółki Jednostka Ratownictwa Chemicznego, Janusz Iwaniec, obiecywał, iż na 100 hektarach (!) składowiska odpadów w Klikowej powstanie centrum rekreacyjne. „To będzie ewenement w skali kraju” – mamił tarnowian szef JRCh.  

Zamiast tego, do dzisiaj mieszkańcy Klikowej wdychać muszą smród parujący ze składowiska AZOTÓW. Wiceprezesem spół jest radny PiS, Jacek Łabno. W związku z kolejną falą smrodu, ujawnionymi zdjęciami, obrazującymi kuriozalny sposób składowania odpadów oraz wynikami niedawnej kontroli Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, która wykazała nieprawidłowości, będące przyczyną tegoż smrodu, Rada Osiedla Klikowa podjęła uchwałę, w której żąda zamknięcia składowiska, zaś radny Marek Ciesielczyk ze stowarzyszenia OBURZENI skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które publikujemy niżej. 

Jako że Klikowa jest chyba najbardziej zaniedbaną przez miasto dzielnicą Tarnowa, dr Ciesielczyk domaga się od Rady Miejskiej i Urzędu Miasta stworzenia specjalnego planu kompleksowej pomocy dla Klikowej.

klikowajpg

Tak gromadzone są odpady na składowisku w Klikowej – pierwsze zdjęcie zrobiono w styczniu, zaś drugie miesiąc później.

„Prokuratura Rejonowa w Tarnowie, Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, Minister Ochrony Środowiska, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Prezydent Miasta Tarnowa  Na podstawie posiadanych przeze mnie informacji składam wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, czy doszło do naruszenia prawa w związku z gromadzeniem odpadów na terenie składowiska Jednostki Ratownictwa Chemicznego w Tarnowie-Klikowej, zwłaszcza - art. 16 pkt 2 i art. 189  Ustawy z dnia 14 grudnia 2012 o odpadach (Dz.U. z 2018 r. poz. 21) oraz artykułów pokrewnych tej ustawy, a także art. 182, 183, 185 i 231, par. 1 i 3 Kodeksu Karnego.  Na posiedzeniu Rady Osiedla Klikowa w dniu 3 marca 2018 uzyskałem informacje, iż na składowisku odpadów w Tarnowie – Klikowej gromadzone są substancje, które wydalają zapachy uniemożliwiające mieszkanie w pobliżu składowiska. Przedstawione na posiedzeniu Rady Osiedla zdjęcia wskazują, iż odpady gromadzone są w sposób niezgodny z obowiązującymi zasadami (patrz – zdjęcia). 

Kilka miesięcy wcześniej, także na posiedzeniu Rady Osiedla Klikowa wiceprezes Jednostki Ratownictwa Chemicznego, p. Jacek Łabno nie odpowiedział na pytanie mieszkańców Klikowej, jakie dokładnie substancje przyjmowane są na w/w składowisku, zasłaniając się dobrem spółki (tajemnicą handlową?) etc., co do dziś wywołuje niepokój w tej dzielnicy Tarnowa.  Jako że na zebraniu 3 marca 2018 padło także stwierdzenie, iż mający prowadzić ruch przez Klikową ewentualny trzeci zjazd z autostrady, za którym lobbuje w/w wiceprezes Łabno, może mieć nie tylko negatywny wpływ na jakość życia mieszkańców tej dzielnicy, ale także  prowadzić do znaczącego ułatwienia transportowania odpadów na składowisko, a więc zwiększenia powierzchni składowiska (czytaj zwiększenia ilości odpadów), padały głosy, aby stosowne instytucje państwowe (w tym Centralne Biuro Antykorupcyjne) zbadały tę sprawę. 

Rada Osiedla Klikowa podjęła uchwałę, w której domaga się likwidacji w/w składowiska oraz jest przeciwna trzeciemu zjazdowi z autostrady, postrzeganemu w Klikowej jako inwestycja, która leży w interesie firmy, kierowanej przez p. Łabno, będącego równocześnie nie tylko radnym, ale także Przewodniczącym Komisji Rozwoju i Spraw Komunalnych Rady Miejskiej w Tarnowie, co może budzić wątpliwości natury etycznej.  17 stycznia 2018 Małopolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w piśmie TI.7023.1.1.2018.MJ – po przeprowadzonej 3 stycznia 2018 kontroli na składowisku oświadcza m.in.:„ ...stwierdzono dużą uciążliwość zapachową w/w odpadów”. Kontrolujący pisze także: „… wstrzymałem rozładunek z transportem odpadów z firmy jw. i  transport został wycofany z terenu składowiska. (…) Uciążliwość zapachową stwierdzono… w odległości ok. 600 metrów w linii prostej od składowiska odpadów… na wysokości zabudowań mieszkalnych… Ukarano (pracownika spółki JRCh, MC) mandatem karnym z art. 189 ustawy z 14 grudnia 2012 o odpadach… za niedopełnienie przez zarządzającego składowiskiem odpadów, ciążących na nim obowiązków w zakresie odmowy przyjęcia odpadów do składowania na składowisku odpadów w przypadkach, o których mowa w art. 120 ust. 1 w/w ustawy.”  

Kontrolujący stwierdził, iż prowadzona była gospodarka odpadami na terenie składowiska niezgodnie z nakazem określonym w art. 16 w/w ustawy. Odpady, o których tu mowa, przywiezione zostały do Tarnowa z firmy działającej na Śląsku. Mieszkańcy Tarnowa mogą to odbierać jako chęć przekształcenia miasta w wysypisko ogólnopolskie.  Dodać należy, iż mieszkańcy, co mogą potwierdzić zgłoszeni tutaj świadkowie, stwierdzali podobne uciążliwości wielokrotnie w ciągu ostatnich kilkunastu lat.  Posiadane przeze mnie informacje upoważniają do twierdzenia, iż zdrowie, a może nawet życie mieszkańców Tarnowa może być zagrożone substancjami gromadzonymi na składowisku odpadów w Tarnowie-Klikowej. Dlatego też -moim zdaniem- Prokuratura i CBA powinny zbadać, czy naruszane jest prawo w tym przypadku. Od Prokuratora Generalnego oczekuję nadzorowania śledztwa, zaś od Ministra Ochrony Środowiska i Prezydenta Tarnowa – podjęcia kroków zmierzających do całkowitego zamknięcia składowiska odpadów w Klikowej i rekultywacji terenu. 

Zgłaszam świadków: Kazimierz Curyło, Przewodniczący Społ. Komitetu Mieszkańców Klikowej, Józef Romanowski - Przewodniczący Rady Osiedla i Antoni Wilczyński - Przewodniczący Zarządu RO Klikowa + załączniki-zdjęcia  

dr Marek Ciesielczyk - Radny Rady Miejskiej w Tarnowie  -Stowarzyszenie OBURZENI- region tarnowski,    
Tarnów, 5 marca 2018

Relacja filmowa z konferencji prasowej radnego Marka Ciesielczyka w tej sprawie niżej:

https://www.youtube.com/watch?v=AHGfQ7hwJ5A

Po zawiadomieniu przez radnego Ciesielczyka o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w dzienniku FAKT pojawił się 10 kwietnia obszerny artykuł na temat bomby ekologicznej w Klikowej w wydaniu internetowym FAKTU - kliknij tutaj:

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/krakow/mieszkancy-os-klikowa-w-tarnowie-nie-chca-wysypiska/6bjb4jx?utm_source=Interakcja&utm_medium=Share&utm_campaign=BigShare


----------------------------------


Nie dajmy się politycznemu muzykowi ponownie zrobić w konia 

3 str 2 art kojpg

W wyborach prezydenckich w maju 2015 na Pawła Kukiza głosowało 21% wyborców. Miesiąc później w sondażach popierało go już aż 25% Polaków. Jednak w ciągu następnych 15 miesięcy – gdy Kukiz pokazał swe prawdziwe oblicze -  poparcie to spadło do zaledwie 6%, a z klubu parlamentarnego politycznego muzyka lub  muzycznego polityka uciekła aż 1/3 jego posłów.  Teraz resztki działaczy tego ruchu szukają chętnych do startu w wyborach do Rady Miejskiej w naszym mieście.


Jak można w krótkim czasie roztrwonić tak gigantyczne poparcie? 

Pierwszy znaczący spadek poparcia dla Kukiza miał miejsce w lipcu 2015. Wg TNS na jego ugrupowanie chciało wtedy głosować już tylko 14% wyborców, patrz wykres poparcia. Spadek ten  był prawdopodobnie spowodowany odejściem od Kukiza  działaczy Ruchu na Rzecz JOW, dzięki którym osiągnął dopiero co spektakularny sukces w wyborach prezydenckich – patrz: http://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/robert-raczynski-prezydent-lubina-zrywa-z-kukizem,72006.html 

Nieudolność Kukiza w prowadzeniu kampanii latem 2015 roku (gdy miejsce w/w działaczy JOW zajął Dariusz Pitaś, o którym pisaliśmy wcześniej) doprowadziła do kompromitująco niskiej frekwencji w popieranym przez Kukiza, JOW-owskim referendum wrześniowym (7,8%). Fatalna konstrukcja list wyborczych sprawiła, iż w październikowych wyborach parlamentarnych w 2015 ruch Kukiza uzyskał tylko 8,8%, choć oczekiwania były znacznie większe. Zaraz po wyborach siła Kukiza w Sejmie była jeszcze mniejsza, gdyż z klubu parlamentarnego odeszło dwóch posłów, w tym Janusz Sanocki – tak naprawdę twórca ruchu Kukiza i zarazem ojciec jego upadku (jako pomysłodawca tzw. struktury bez struktury, która umożliwiła niczym nie ograniczoną dyktaturę Kukiza).  

W grudniu 2015 Kukizowi udaje się jeszcze balansować na poziomie 12%, ale od tego momentu rozpoczyna się ponowny spadek notowań muzycznego polityka. Wg TNS poparcie dla ruchu Kukiza w styczniu 2015 spada do 11%. Na jaw wychodzą skandale z okresu kampanii wyborczej, pojawia się coraz więcej zarzutów ze strony dawnych działaczy ruchu Kukiza - patrz: http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/9300719,oburzeni-oskarzaja-kukiza,id,t.html 

Po nagłośnieniu przez media sprawy kryminalnej przeszłości Dariusza Pitasia, z którego Kukiz zrobił dyrektora biura swego klubu parlamentarnego, poparcie - wg TNS - znowu spada do 10% w lutym 2016.


Słabość Kukiza do Borzęcina 

Gdy Kukiz nie poparł programu „Rodzina 500 plus”, a wyborcy dowiadują się w lutym 2016, że jego posłowie kpią sobie z Polaków – np. Gazeta Krakowska publikuje ranking najbardziej leniwych posłów małopolskich, w którym drugie miejsce zajmuje poseł Kukiza z tarnowskiego okręgu wyborczego Norbert Kaczmarczyk, zaś Express Bydgoski pisze o innym pośle Kukiza, Pawle Skuteckim, iż „ograł” wierzycieli, ogłaszając bankructwo w …. Wielkiej Brytanii –  poparcie dla ruchu Kukiza spada w marcu 2016 do 9% - patrz:  

http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/a/malopolscy-poslowie-nie-grzesza-pracowitoscia,9418857/

http://express.bydgoski.pl/349002,Posel-bankrut-ale-w-czepku-urodzony.htm

-  http://m.se.pl/wiadomosci/polityka/kukiz15-przeciwko-programowi-rodzina-500_774037.html

- https://wiadomosci.wp.pl/program-rodzina-500-plus-rzecznik-kukiz15-jakub-kulesza-pis-samo-wycofa-sie-z-tego-programu-z-powodu-braku-funduszy-6027674256257665a

Gdy dochodzi do konfliktu Kukiza z Kornelem Morawieckim, którego finałem jest wystąpienie Marszałka Seniora z klubu w kwietniu 2016, notowania politycznego muzyka spadają – wg TNS - do poziomu 8%.  Także w tym czasie żegna się z klubem Kukiza Robert Winnicki i Ireneusz Zyska.   

Gdy zaś na początku maja Kukiz ogłasza, że jednym z jego reprezentantów w Małopolsce ma być – pochodzący z Borzęcina, tj. z tej samej wioski co Pitaś – Czesław Kwaśniak i podobnie jak Pitaś skazany w przeszłości – i to dwukrotnie – z kodeksu karnego (starający się przez dwa lata uniknąć odpowiedzialności karnej i pozbawiony w końcu  mandatu radnego,) –  poparcie dla Kukiza spada do 7%. patrz:  http://www.tygodnikprzeglad.pl/nie-ma-mocnych-na-radnego/ 

Także Millward Brown potwierdza tę spadkową tendencję w lipcu, zaś we wrześniu 2016 – wg CBOS – Kukiza chce poprzeć zaledwie 6% wyborców.

________________________________________________________

img69jpg

_________________________________________________

Kukiz = despotyzm + chaos 

Tylko nieliczni wiedzą, iż ruch Kukiza tak naprawdę stworzył jeden z głównych działaczy ruchu JOW, b. burmistrz Nysy – Janusz Sanocki. Jego rolę i los można porównać do Lwa Trockiego, bez którego nie udałby się przewrót bolszewicki, a Lenin nigdy nie zaistniałby na scenie politycznej. Dzisiaj Sanocki – podobnie jak kiedyś Trocki – przeklina swego wodza. 

To właśnie Janusz Sanocki stworzył Kukizowy ruch protestu i zaraz po sukcesie wyborczym został najpierw zmarginalizowany, a następnie zmuszony do banicji przez w/w Dariusza Pitasia, jak kiedyś Trocki przez Stalina. Zarówno Sanocki jaki i Kukiz wiedzieli jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, że Pitaś był skazany w przeszłości za kradzieże i oszustwa. 

Kukiz kompromituje się regularnie. W pewnym momencie nazywa jedną z dziennikarek Telewizji Republika „pisowską ku..ą”, a w audycji telewizyjnej przyznaje, iż jednym z jego doradców był były oficer komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. 

Sanocki pisze o swym niedawnym guru m.in.:  „nie zgadzam się z despotyzmem i chaosem, jaki towarzyszy jego (Kukiza, przyp. MC)  działaniom – i właśnie to było powodem naszego rozstania. Przyczyny te działają w dalszym ciągu i to one – a nie jakieś wrogie siły – doprowadzą, moim zdaniem, do dezintegracji klubu Kukiz’15, który w gruncie rzeczy jest fan-clubem jego lidera, a nie poważną formacją polityczną…” 

Po wystąpieniu z klubu Kukiz’15 Kornela Morawieckiego  Janusz Sanocki zauważa ironicznie: „Morawiecki zarówno pod względem osobistej historii, wiedzy, politycznej, kultury góruje nad byłym liderem zespołu „Piersi” tak jak Mont Blanc góruje nad Kopą Biskupią. Morawiecki ma coś do powiedzenia w polityce i nie są to wyskoki podobne do tych, jakie wykonuje Paweł Kukiz – raz w prawo, raz w lewo…” 

W lutym 2017 z klubu Kukiza występują - nie mogące znaleźć z politycznym muzykiem wspólnego języka - posłanki Magdalena Błeńska i Anna M. Siarkowska. W czerwcu 2017 z Kukizem żegna się kolejny jego poseł Piotr Liroy – Marzec, a w październiku - Sylwester Chruszcz, który zarzuca Kukizowi, iż ten tak naprawdę nie chce zmieniać Polski na lepsze, lecz jedynie ją „pudrować”. W listopadzie klub Kukiza opuszcza z kolei Adam Andruszkiewicz, a w grudniu – Jarosław Porwich. W ten sposób Kukiz bije parlamentarny rekord Polski – w krótkim czasie ucieka od niego jedna trzecia posłów!


Kukiz - mieszanka Leppera, Giertycha i Palikota 

Fenomen Kukiza jest podobny do Leppera, Giertycha czy Palikota. W pewnym momencie, gdy frustracja społeczna dochodzi do zenitu, na polskiej scenie politycznej pojawia się watażka, który dzięki populistycznym hasłom zyskuje poparcie kilkunastu procent społeczeństwa, wprowadza do Sejmu sporą ilość przypadkowych, posłusznych mu ludzi, a następnie trwoni w dziwny sposób dotychczasowe poparcie społeczne. 

W ten sposób funkcjonuje na zasadzie wentyla bezpieczeństwa. Gromadzi wokół siebie niezadowolonych ludzi, daje im nadzieję na poprawę losu, a następnie doprowadza do upadku swej formacji politycznej. Ludzie niezadowoleni ze status quo nie tylko tracą możliwość wpływania na bieg wydarzeń, ale zniechęcają się na pewien czas do jakiegokolwiek działania politycznego. 

W styczniu 2018 – według CBOS – poparcie dla ruchu Kukiza spadło do 5%, zaś w 21 lutego – według IBRIS – do 5,5%.  

W listopadzie Kukiz będzie próbował po raz kolejny wpuścić w maliny wyborców. Być może jego ludzie w terenie mając świadomość, iż polityczny muzyk skompromitował się niemal całkowicie (zwłaszcza w okręgu tarnowskim), spróbują wystartować w wyborach samorządowych pod inną nazwą, na przykład jakiegoś „obywatelskiego” komitetu. Tym razem nie dajmy się zrobić w konia….

________________


----------------------------------

Lista rankingowa posłów z tarnowskiego okręgu

Na nasz apel - w lutowym numerze pisma - o przysyłanie opinii na temat posłów z tarnowskiego okręgu wyborczego odpowiedziało 331 tarnowian. Każda osoba, biorąca udział w sondzie, mogła przyznać od 1 do 10 punktów oraz uzasadnić swoją ocenę. Znaczna część naszych Czytelników, którzy do nas napisali, nie przyznała większości posłów żadnego punktu. Oto wyniki i najczęściej powtarzające się opinie:

 krajewski wieslawpng

1.       Wiesław Krajewski - Dąbrowa Tarnowska - PiS - 956 punktów. Mimo, że  nie jest to posłem z Tarnowa, próbuje pomagać także ludziom z naszego miasta. W odróżnieniu od innych posłów, pokazuje się czasem na różnych imprezach w Tarnowie (np. na spotkaniu „Porozmawiajmy o Tarnowie” czy Forum Gospodarczym Polonii Świata). Jako że „bliższa ciału koszula” bardziej interesuje się oczywiście Powiślem Dąbrowskim. Nie można mu jednak zarzucić, iż przez to ignoruje sprawy Tarnowa.

Urszula_Augustynjpg

2.       Urszula Augustyn – Tarnów - PO – 911  punktów. Jedna z dwóch posłanek z Tarnowa. Była znacznie bardziej aktywna w poprzedniej kadencji. Na pewno jej sukcesem jest najsilniejsza pozycja we własnej partii (obok Kosiniaka-Kamysza z PSL) spośród wszystkich posłów z tarnowskiego okręgu (jest szefem edukacji w „Gabinecie Cieni” PO), czasem bierze udział w sesjach Rady Miejskiej (w odróżnieniu od innych posłów, którzy ostentacyjnie lekceważą tarnowski samorząd).

kosiniak kamysz wladyslawjpg

3.       Władysław Kosiniak-Kamysz – Kraków – PSL – 803 punkty. Najbardziej sympatyczny poseł, wybrany w naszym okręgu. Jeden z nielicznych naprawdę rozsądnych ludzi w Sejmie. Szkoda, że nie mieszka w Tarnowie i jest szefem swojej partii, bo przez to jest rzadko uchwytny w Tarnowie.

michal-wojtkiewiczjpg

4.       Michał Wojtkiewicz – Tuchów – PiS – 718 punktów. Posłem jest od początku świata, a może jeszcze wcześniej. Na początku był aktywny, teraz słuch o nim zaginął. Ludzie pamiętają go z wcześniejszych czasów. Teraz już chyba czas na emeryturę.

bernacki wlodzimierzjpg

5.       Włodzimierz Bernacki – Proszowice – Kraków – PiS – 323 punkty. Mieszka pod Proszowicami, pracuje w Krakowie, żaden pożytek z niego w Tarnowie. Głosował przeciwko Tarnowowi jako siedzibie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej! Ten przypadek potwierdza słuszność zasady, iż do Sejmu należy wybierać ludzi, którzy mieszkają i pracują w danej miejscowości czy regionie.

jozefa szczurek - zelazkojpg

6.       Józefa Szczurek-Żelazko – Brzesko – PiS – 114 punktów. Powinna pozostać w swoim zawodzie w Brzesku (jest pielęgniarką). Wiceministrem zdrowia została chyba tylko dlatego, że – jak się wydaje – promował ją eurodeputowany z Brzeska Edward Czesak. Skoro pracuje w ministerstwie powinna oddać mandat posła. Głosowała przeciwko Tarnowowi jako siedzibie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej! Tarnów niewiele ma z niej pociechy.

czech annajpg

7.       Anna Czech – Tarnów – PiS – 96 punktów. Jest taką posłanką jak była radną, czyli jej nie ma. Mimo, że jest drugą (obok Augustyn) posłanką z Tarnowa, miasto nie ma z niej pożytku. Nie wiadomo w ogóle, czy jest na sali sejmowej. Swego czasu zasłynęła tym, iż jako kandydatka PiS na Prezydenta Tarnowa nie tylko przegrała z kretesem wybory, ale wypadała żenująco słabo przed kamerami, zaś w przedostatnich wyborach parlamentarnych poparła w reklamie wyborczej kandydata do Senatu konkurencyjnej partii, a nie swojej. Głosowała przeciwko Tarnowowi jako siedzibie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej!  Po co w ogóle wybierać takich ludzi do Sejmu?

rusecka urszulajpg

8.       Urszula Rusecka – Wieliczka – PiS – 56 punktów. Tylko kilkanaście osób wymieniło tę posłankę. Pokazuje to, że szalonym pomysłem było włączenie do tego samego okręgu wyborczego Tarnowa i Wieliczki. Te dwa miasta mają chyba tylko jedną rzecz ze sobą wspólną – sól, której  używają gospodynie w kuchni. Głosowała przeciwko Tarnowowi jako siedzibie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej!

kaczmarczyk norbertjpg

9.       Norbert Kaczmarczyk – Proszowice – Kukiz’15 – 32 punkty.  Prawie nikt w Tarnowie nie pamięta nazwiska tego 28-letniego rolnika spod Proszowic, który  dziś jest posłem Kukiza. Fatalnie zaczął swe posłowanie. Biuro poselskie otworzył w Tarnowie dopiero po kilku miesiącach po wyborach – w odróżnieniu od innych posłów – najpierw na peryferiach miasta. W rankingu Gazety Krakowskiej w 2016 roku zajął przedostanie miejsce wśród wszystkich 41 posłów z Małopolski, jeśli chodzi o pracowitość (wzięto pod uwagę wystąpienia posłów, zgłaszane interpelacje, obecność na głosowaniach i aktywność w sejmowych komisjach), patrz: http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/a/malopolscy-poslowie-nie-grzesza-pracowitoscia,9418857/   

Chluby nie przyniosło mu także milczenie w sprawie Dariusza Pitasia, o którym  pisaliśmy w poprzednich numerach. W Tarnowie niektórzy mówią o nim „poseł widmo”. To jeszcze jeden przykład parlamentarzysty, który nie jest przydatny dla miasta. Patrz artykuł na temat „dezercji” znacznej części posłów z klubu Kukiz’15. 

____________________


Dlaczego Tarnów nie ma swego lobby parlamentarnego?

Zaprezentowane tu wyniki mini-sondy nie dziwią chyba nikogo. Maksymalnie poseł mógł uzyskać 3.310 punktów, a zwycięzca – Krajewski - otrzymał zaledwie ok. 29 % tej liczby, zaś ostatni – Kaczmarczyk - tylko 1%. Tarnowianie bardzo krytycznie oceniają działania parlamentarzystów na rzecz miasta. Można by rzec, iż nie widzą w ogóle lobby tarnowskiego w parlamencie i to od ponad ćwierć wieku.

img71jpg

Jako kontrprzykład podaje się często Nowy Sącz, który niemal od zawsze miał swoje lobby w Warszawie. Problemem Tarnowa jest to, że bardzo często partie polityczne przywożą tu na pierwsze miejsce na liście wyborczej kandydata spoza regionu, który nie bardzo nawet wie, gdzie leży Tarnów (np. Glapiński - senator AWS z Warszawy). Pokazuje to, jak Tarnów jest lekceważony przez bossów partyjnych. Dziś wśród 9 posłów, wybranych w tarnowskim okręgu wyborczym, tylko dwóch (Augustyn i Czech) jest z Tarnowa, zaś spośród 6 posłów rządzącego PiS – tylko posłanka Anna Czech mieszka w Tarnowie, lecz ona nie ma żadnej pozycji w swej partii, by walczyć o interesy naszego miasta. Najbardziej wpływowy w tarnowskim PiS poseł Bernacki mieszka pod Proszowicami, a pracuje w Krakowie, poseł Krajewski jest z Dąbrowy Tarnowskiej, poseł Wojtkiewicz – z Tuchowa, posłanka Szczurek-Żelazko – z Brzeska, posłanka Rusecka – z Wieliczki, poseł Kaczmarczyk – podobnie jak Bernacki - spod Proszowic, poseł Kosiniak-Kamysz – z Krakowa. Także „nasz” senator Wiatr jest z Krakowa.

Do tego „nasi” posłowie nie mają silnych pozycji w swych partiach, z wyjątkiem Kosiniaka-Kamysza i Augustyn, ale te partie nie rządzą przecież w tej chwili. W przeszłości zaś, gdy się czasami zdarzyło, że poseł, wybrany w tarnowskim okręgu (sięgającym od Tarnowa po Wieliczkę i Proszowice!) coś znaczył w swej partii (np. Janik w SLD czy Grad w PO), nie miało to także większego znaczenia dla Tarnowa, gdyż parlamentarzyści ci byli zajęci „ministrowaniem”, a nie sprawami Tarnowa. Nawet teraz, gdy 6 „naszych” posłów jest z rządzącego w końcu PiS, nie ma kto „pogonić” państwowej przecież spółki PKP, by szybciej remontowała w Tarnowie swe wiadukty i przyległe ulice. Paradoksalnie za wynikły z przedłużających się remontów kolejowych chaos komunikacyjny odpowiedzialnością obarcza się niesłusznie prezydenta miasta!

Nie partie są jednak winne za brak tarnowskiego lobby w parlamencie, lecz sami mieszkańcy naszego miasta, którzy bezmyślnie głosują co cztery lata na tak zwanych „spadochroniarzy” spoza Tarnowa (przywiezionych w partyjnych teczkach).

W wyniku przedostatnich wyborów do Sejmu z listy PiS dostał się w naszym okręgu 23-letni magazynier spod Wieliczki, który nie tylko że nie był na czołowym miejscu na liście wyborczej, ale nie wydał na kampanię wyborczą nawet złotówki. Jak to było możliwe? Otóż nazywał się Ziobro. Paradoksalnie nie był wcale krewnym ministra Zbigniewa Ziobro, a najmniej głosów dostał w swojej miejscowości, gdzie o tym wszyscy wiedzieli. Gdzie indziej ludzie głosowali na niego, myśląc, że jest krewnym znanego polityka PiS. Gdyby nawet nim był, czy jest to wystarczający powód, by głosować na takiego człowieka?

Swego czasu pewien nauczyciel tarnowski zmienił sobie nazwisko na Ablewicz i wziął udział w wyborach do Senatu, gdzie listę kandydatów układano alfabetycznie. Tak więc Ablewicz był na niej pierwszy. Mało brakowało, by dostał się do Senatu, gdyż wielu tarnowian myślało, iż jest to krewny śp. biskupa Jerzego Ablewicza. Nieco później na pewnej liście wyborczej znalazł się człowiek o nazwisku Popiełuszko.

Wyborcy niestety bardzo często nie zachowują się racjonalnie i dokonują absurdalnych wyborów, a następnie narzekają, że nikt nie reprezentuje dobrze ich interesów w parlamencie.

Ważną jest rzeczą, by stawiając krzyżyk przy nazwisku jakiegoś kandydata, wziąć pod uwagę nie tylko to, na jakiej jest liście wyborczej, ale także, gdzie mieszka i czy w swym życiu czegoś dokonał oprócz np. składania wiązanek kwiatów wraz z jakimś znanym politykiem i noszenia za nim teczki.

________________



Kolejny efekt Forum Gospodarczego Polonii Świata w Tarnowie

Zaściankowe myślenie Krakowskiej 


W lutym do Tarnowa przybyła delegacja duńskiej firmy Bjerg Architektur z jej szefem Kjeldem Bjergiem na czele (na zdjęciu), spotykając się w Urzędzie Miasta m.in. z Prezydentem Tarnowa Romanem Ciepielą i radnym Markiem Ciesielczykiem. 

Inicjator Forum Gospodarczego Polonii Świata w Tarnowie dr Marek Ciesielczyk został w listopadzie ub. roku zaproszony jako panelista na Światowy Kongres Polonii Świata, który odbył się w Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie radny Ciesielczyk przedstawił Polonusom z całego świata informacje na temat tarnowskiego Forum (na zdjęciu).

zdjecie do Forumjpg

Dr Marek Ciesielczyk na Kongresie Polonii Świata w Zamku Królewskim w Warszawie


Następnie radny Ciesielczyk został zaproszony do rezydencji ambasadora Królestwa Danii w Polsce na przyjęcie z okazji 30. rocznicy powstania w/w firmy duńskiej, jednej z wiodących w swej dziedzinie w Europie. Przedstawiciel Bjerg Arkitektur zaproponował współpracę z Tarnowem i w ten sposób doszło do wizyty gości z Danii w Tarnowie. 

Bjerg Architektur zrealizowała już w Polsce w Namysłowie swój projekt – żłobek integracyjny, który łączy w sobie standardy Active i Passive House. Budowa była współfinansowana przez Velux Fonden.  

Rozmowy w Tarnowie dotyczyły m.in. wspólnych realizacji architektonicznych w Tarnowie, które mogłyby być finansowane ze źródeł zewnętrznych, w czym może być pomocna firma duńska Bjerg Arkitektur.

 zdjecie do Forumpng  Kjeld Bjerg – szef duńskiej firmy architektonicznej, który w lutym był gościem władz Tarnowa


Ten przykład pokazuje, jak Forum Gospodarcze Polonii Świata może prowadzić do kontaktów korzystnych dla Tarnowa. Dodać w tym miejscu wypada, iż mimo to radna PiS Anna Krakowska („bohaterka” innego artykułu w tym numerze) próbuje dezawuować tę imprezę, co demaskuje jej zaściankowy sposób myślenia i wyjątkową złośliwość.

______________


Czy Koprowska boi się oceny uczniów? 

Radna PiS Barbara Koprowska (żona b. Przewodniczącego Rady Miejskiej) , o której pisaliśmy w ostatnim numerze, ponownie na ostatniej sesji usiłowała pokrętnie sugerować, że uczniowie rzekomo nie mogą oceniać nauczycieli.

koprowscyjpg

Małżeństwo Kazimierz i Barbara Koprowscy. Do niedawna mąż był Przewodniczącym Rady Miejskiej w Tarnowie, a żona

- (do dziś) - Przewodnicząca Komisji Oświaty Rady Miejskiej


Niedawno otrzymaliśmy kolejne potwierdzenie, iż jest inaczej. Tym razem napisało do nas Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. W piśmie z dnia 21 lutego (VII.7037.137.2017.KD) rzecznik stwierdza m.in.: „… uprzejmie informuję, że brak jest wśród przepisów prawa powszechnie obowiązującego takiego, który wprowadzałby zakaz przeprowadzania przez uczniów szkół średnich anonimowych ankiet, mających na celu ocenę nauczycieli….”  

Tak więc po raz kolejny okazało się, iż radna Koprowska, podobnie jak jej mąż Kazimierz wcześniej,  nie ma racji. Zastanawiającym jest, dlaczego ta nauczycielka w I Liceum Ogólnokształcącym tak uparcie dąży do wykazania, że uczniowie nie mogą oceniać nauczycieli?

_____________________

+48 601 255 849

Wydawca:   13 wkleic do impresumjpg
stowarzyszenie OBURZENI, ul. Środkowa 8 lok. 24, 03-430 Warszawa
Redaktor naczelny: Marek Ciesielczyk, Skrytka pocztowa 40, 33-100 Tarnów, tel. + 48 601 255 849, e-mail: zjednoczenidla@gmail.com,
pismo wpisane do rejestru dzienników i czasopism przez Sąd Okręgowy w Tarnowie pod numerem wpisu: Rej 286
ISSN 2544-8099
______________________________________________


Zapraszamy na Trzecie Forum Gospodarcze Polonii Świata w Tarnowie - 3-4 września 2018 - informacje o rejestracji w filmie poniżej lub zadzwoń:   + 48 601 255 849

Po zawiadomieniu przez radnego Ciesielczyka o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w dzienniku FAKT pojawił się 10 kwietnia obszerny artykuł na temat bomby ekologicznej w Klikowej - patrz wyżej.