pismo zdt nr 4 kwiecien 2018.pdf

Kliknij myszką wyżej na "Download", by wejść na cały (papierowy) numer kwietniowy w PDF.

Poniżej numer 4 - kwiecień 2018 - wersja internetowa:


______________________________________________________________________________________________


Roman Ciepiela wygrywa z każdym

Obecny Prezydent Tarnowa nokautuje konkurentów 

Warszawski Instytut Badań Samorządowych przeprowadził w Tarnowie w połowie marca sondaż. Socjologowie pytali mieszkańców naszego miasta, na którego z potencjalnych kandydatów na prezydenta Tarnowa zagłosowaliby w wyborach samorządowych. Zestawiono pięciu kandydatów. Wynik sondy wskazuje, iż w każdym przypadku (tj. niezależnie od tego, kto z kim został zestawiony) wygrałby obecny Prezydent Tarnowa, Roman Ciepiela i to ze znaczną przewagą.

 img22jpg

Ciepiela wygrałby pierwszą turę wyborów

Gdy zestawiono dwóch potencjalnych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości – Ryszarda Pagacza i Grzegorza Kądzielawskiego z obecnym Prezydentem Tarnowa, Romanem Ciepielą, okazało się, że zarówno wówczas, gdy osobną kategorię stanowili niezdecydowani wyborcy, jak i wtedy, gdy uwzględniono wyłącznie tych, którzy wiedzą już, na kogo zagłosują, Ciepiela wygrałby zdecydowanie z obydwoma kandydatami PiS w pierwszej turze wyborów. Gdy wzięto pod uwagę niezdecydowanych, na Ciepielę chciało głosować prawie 35 procent ankietowanych, na Pagacza – niecałe 29 procent, zaś na Kądzielawskiego zaledwie 8 procent. Gdy zaś uwzględniono tylko zdecydowanych wyborców – Ciepiela otrzymał prawie 45 procent głosów, Pagacz – niecałe 37 procent, zaś Kądzielawski – ok. 10 procent.

Znacznie gorzej od Ciepieli wypadł szef tarnowskich struktur Platformy Obywatelskiej, były żużlowiec Robert Wardzała. Co prawda i on pokonałby kandydatów Prawa i Sprawiedliwości, ale już nie tak wyraźnie jak Ciepiela. Przy uwzględnieniu niezdecydowanych wyborców na Wardzałę głosować chciało 29 procent tarnowian, na Pagacza niewiele mniej, bo 26 procent, zaś na Kądzielwskiego – tak jak wcześniej – tylko 8 procent, co jest sporym zaskoczeniem! Gdy Instytut Badań Samorządowych uwzględnił w swym sondażu wyłącznie zdecydowanych wyborców, na b. żużlowca chciało głosować prawie 41 procent zapytanych, na Pagacza – 36 procent, zaś na Kądzielawskiego zaledwie 11 procent. Szokują niskie notowania Kądzielawskiego, które drastycznie spadły w ciągu kilku miesięcy mimo intensywnej kampanii propagandowej (jak zaklejanie tarnowskich słupów reklamowych plakatami Kądzielawskiego). Niektórzy twierdzą (i chyba słusznie), iż do znaczącego spadku popularności Kądzielawskiego przyczyniły się m.in. artykuły w naszym miesięczniku oraz niezbyt szczęśliwy przebieg wizyty w Tarnowie promotora Kądzielawskiego – wicepremiera Gowina. Pewną ciekawostką może być umieszczenie w sondażu warszawskiego Instytutu Badań Samorządowych - obok tych głównych potencjalnych kandydatów na prezydenta Tarnowa - także nazwiska radnego Marka Ciesielczyka, na którego chciałoby głosować niewiele mniej mieszkańców Tarnowa niż na mocno promowanego w ostatnich miesiącach wiceprezesa AZOTÓW - Grzegorza Kądzielawskiego!

Wyniki sondażu oznaczają zatem, iż znacznie większe szanse na pokonanie kandydata PiS miałby obecny Prezydent Tarnowa Roman Ciepiela niż Robert Wardzała. Ciepiela byłby lepszy od żużlowca o 4-6 punktów. Jeszcze większą przewagę nad Wardzałą miałby prezydent Ciepiela w drugiej turze wyborów, gdy zestawiono jednego i drugiego z lepszym z kandydatów PiS, tj. z Pagaczem.  


Także w drugiej turze wyborów Ciepiela jest bezkonkurencyjny

Jeśli ktoś miałby wątpliwości, czy Ciepiela wygra z kandydatem PiS, uwzględniając wyniki tylko z pierwszej tury wyborów, pozbywa się ich po zapoznaniu się z wynikami wyborczymi z drugiej tury. Gdy osobną kategorię w sondażu stanowili niezdecydowani, na Ciepielę chciałby w drugiej turze wyborów prezydenckich głosować ponad 45 procent tarnowian, zaś na Pagacza niecałe 34 procent, czyli Ciepiela miałby aż 11 punktów przewagi. Gdy uwzględniono wyłącznie zdecydowanych wyborców przewaga ta była jeszcze większa (aż 14 punktów!). Prezydenta Ciepielę poparłoby wówczas aż ponad 57 procent wyborców, a kandydata PiS – Ryszarda Pagacza – tylko – niecałe 43 procent.

Szef tarnowskiej PO Robert Wardzała także wygrałby z Pagaczem w drugiej turze, ale minimalnie. Głosować na niego chciało niecałe 39 procent osób (przy uwzględnieniu grupy niezdecydowanych wyborców), zaś na Pagacza nieco ponad 35 procent, co oznacza, że w tym przypadku przewaga nad kandydatem PiS maleje do 4 punktów. Gdy IBS uwzględnił w swym sondażu tylko zdecydowanych wyborów, Wardzała uzyskał 52 procent, zaś Pagacz prawie 48 procent. Tak więc i w tym przypadku żużlowiec byłby lepszy od kandydata PiS zaledwie o 4 punkty.

Wardzała byłby takim prezydentem, jak Ciepiela żużlowcem

Jeśli więc porównamy przewagę Ciepieli oraz Wardzały nad kandydatem PiS w drugiej turze, widzimy, iż jest ona większa w przypadku obecnego prezydenta aż o 10 punktów. Wystawienie Wardzały jako kandydata na prezydenta Tarnowa jest związane z dużym ryzykiem przegranej, jako że błąd statystyczny wynosić może w tym przypadku 3-4 punkty, którymi Wardzała wyprzedza kandydata PiS. Gdyby rywalem kandydata PiS był Ciepiela, wygrałby prawdopodobnie wybory, gdyż jego przewaga sondażowa nad kandydatem PiS jest zbyt duża (14 punktów), by mówić o istotnym wpływie błędu statystycznego na ostateczny wynik wyborów.

Tak więc gdyby zjednoczona opozycja (pod niepartyjnym sztandarem) zdecydowała się na wystawienie jednego kontrkandydata w stosunku do osoby popieranej przez PiS i chciała liczyć na zwycięstwo wyborcze, tym kandydatem musiałby być Roman Ciepiela, a nie Robert Wardzała. Tak jak w poprzednim numerze naszego pisma porównywaliśmy potencjalnych kandydatów na prezydenta Tarnowa z ramienia PiS, zróbmy to samo w przypadku zjednoczonej opozycji.

Po pierwsze – sondażowo Ciepiela ma większe szanse na zwycięstwo niż Wardzała. Co więcej, przedstawione tu wyniki badań socjologicznych wyraźnie obrazują bardzo duże ryzyko przegranej w przypadku wystawienia Wardzały jako kandydata na prezydenta.  

Po drugie – mimo, iż niektórzy twierdzą, że Ciepiela ma spory elektorat negatywny, (co jest zapewne prawdą), negatywny elektorat Wardzały jest znacznie większy, jako że żuzlowiec zraził do siebie bardzo wielu sympatyków swej formacji politycznej dość kuriozalnym (by użyć eufemizmu) działaniem wewnątrz swej partii. Wardzała jest kojarzony prawie przez wszystkich z Platformą Obywatelską, gdyż jest szefem tarnowskich struktur PO, a partia ta – jak pokazują wszystkie możliwe sondaże, nie cieszy się dużym poparciem. Gdyby więc Wardzała wystartował w wyborach prezydenckich pod sztandarem PO, prawdopodobnie by przegrał.

Po trzecie – po kilku latach oblepiania wszystkich możliwych słupów plakatami z podobizną Wardzały i informacją o poradach prawnika lub lekarza, coraz więcej osób orientuje się, iż Wardzała nie jest ani adwokatem, ani medykiem, jakby mogła sugerować ta forma kampanii, lecz b. żużlowcem. Coraz częściej plakatowanie to wywołuje niechęć do Wardzały.  

Po czwarte – publiczne atakowanie swego potencjalnego konkurenta z tego samego środowiska politycznego za rzeczy, za które akurat on nie odpowiada, jest odbierane przez wielu ludzi jako walka przedwyborcza, która nie ma nic wspólnego z FAIR PLAY. Prezydent miasta nie prowadzi remontów wiaduktów kolejowych. Za chaos komunikacyjny z tym związany odpowiada firma państwowa o nazwie PKP, a nie samorząd. O utrudnienia w ruchu drogowym w Tarnowie należy mieć pretensje do jednego z „Misiewiczów”, który rządzi PKP.

Po piąte – pewna część potencjalnych koalicjantów – jak wieść gminna niesie - oświadczyła już, iż nie będzie tworzyć wspólnej listy wyborczej i popierać jednego, wspólnego kandydata na prezydenta miasta, jeśli będzie nim Robert Wardzała. Rozbicie opozycji i kilka list wyborczych oraz kilku kandydatów na prezydenta oznacza pewną przegraną. Wardzała byłby więc źródłem dodatkowych konfliktów, a nie koncyliacyjnym kandydatem na prezydenta, jednoczącym opozycję.

Po szóste – nawet gdyby stał się jakiś cud i Wardzała wygrał wybory z kandydatem PiS, byłby takim prezydentem Tarnowa, jak np. Ciepiela żużlowcem Unii. Nie mamy żadnych dowodów na to, iż Robert Wardzała mógłby się sprawdzić na stanowisku prezydenta miasta. Należy podejrzewać, iż efekt jego prezydentury byłby podobny do rezultatów sportowych Romana Ciepieli, gdyby zaczął ścigać się w tej chwili na torze żużlowym. Swego czasu niektórzy wyborcy przyznawali się, iż głosowali na jednego z kandydatów, gdyż znakomicie śpiewał godzinki. Zapewne była to prawda. Okazało się jednak (co było zresztą do przewidzenia), iż ta umiejętność jest mało przydatna na stanowisku prezydenta miasta.

Pisaliśmy już o tym wielokrotnie, lecz warto to przy tej okazji powtórzyć, iż jedyną drogą, która może prowadzić nasze miasto do szybszego rozwoju, jest zjednoczenie różnych środowisk, jedna lista wyborcza i jeden, wspólny kandydat na prezydenta, współpracujący z nimi. Ten, kto będzie dzielił środowisko ludzi naprawdę zatroskanych o los Tarnowa, powinien zostać uznany za szkodnika i pozostawiony na marginesie nadchodzących wydarzeń samorządowych….

Redakcja

________________________

Tarnów jest biedny z czterech powodów

Tarnów wydaje na kulturę 2-3 mniej na mieszkańca niż inne miasta. Radni zaczęli się głowić, skąd wziąć dodatkowe środki, a przecież nieco wcześniej podjęli cały szereg decyzji, które uszczupliły budżet miasta.

2 str - zdj do 1 artykuu Tarnw jest biedny- moe byc mae zdjciejpeg

Nie ma wody, bo się nie leje…

Gdy zarabiamy zbyt mało, aby utrzymać rodzinę, szukamy lepiej płatnej pracy, by zwiększyć  dochody. Każdy niby to wie, gdy myśli o przyszłości własnej rodziny. Gdy zaś przyjdzie do planowania publicznego budżetu, część z nas zapomina o prostych regułach.

Niemal wszyscy narzekają, iż Tarnów jest znacznie biedniejszy niż porównywalne miasta w Polsce. Gdy radni, którzy mają większość, czyli członkowie klubu Prawo i Sprawiedliwość biadolili niedawno, że za mało wydajemy na kulturę, ujawnił się ich wysoki poziom cholesterolu. Zapomnieli bowiem, iż niedawno zablokowali kilka inwestycji, które mogły powiększyć budżet miasta.

Gdy brakuje na coś pieniędzy radni PiS obwiniają za to cały świat, tylko nie siebie.  Zdają się mówić niczym jeden z bohaterów sztuki Sławomira Mrożka „Emigranci”. Gdy nie było w jego pokoju wody, stwierdził” „Nie ma wody, bo się nie leje.” Towarzysz jego emigracyjnej niedoli skorygował go: „Głupiś, nie leje się, bo nie ma wody”. Swoim zachowaniem od trzech lat większość radnych zdaje się mówić: „Tarnów nie ma pieniędzy, bo nie ma ich w budżecie”, gdy tymczasem miasto nie ma pieniędzy, gdyż nie ma odpowiednio wysokich dochodów. Wprowadzając masę poprawek do projektu budżetu, większość radnych chciałaby tylko wydawać, nie myśli w ogóle o tym, jak zapewnić miastu większe dochody.

Czemuś biedny? Boś głupi…

W tej chwili wydajemy już ponad 800 milionów złotych rocznie. Skąd się biorą pieniądze w kasie gminy. Znaczna ich część przelewana jest na konto miasta przez państwo, co pozwala np. funkcjonować oświacie. Wypada zauważyć, iż państwo robi nas w konia, gdyż daje miastu o wiele mniej, niż wydajemy na system edukacji. Jako że lobby protarnowskie w Sejmie nie istnieje, o czym pisaliśmy już miesiąc temu, nikt nie walczy skutecznie o zmianę tego stanu rzeczy. Sama gmina mogłaby np. wytoczyć państwu proces z tego powodu, ale nikt tego niestety nie robi.

Drugim istotnym źródłem dochodu miasta są środki pochodzące z podatku PIT tych, którzy są w Tarnowie zameldowani. Jest to w sumie ok.120 milionów złotych rocznie. Dochody od tarnowskich firm, czyli te z CIT-ów, niestety wynoszą tylko ok. 8 milionów złotych, co jest kolejnym dowodem na to, iż Tarnów już od wielu lat nie jest w stanie przyciągnąć przedsiębiorców. Trzeba jednak tutaj zauważyć, iż wpływy do miejskiej kasy z CIT-ów nie stanowiłyby w budżecie nigdy tak istotnej pozycji jak wpływy z PIT-ów. Podatkami dzielą się bowiem państwo, województwo i gmina w taki sposób, że procentowy udział gminy we wpływach jest znacznie większy z podatku PIT niż CIT.

Dlatego opłaci się popierać budownictwo mieszkaniowe na swym terenie, które może gwarantować zwiększenie liczby mieszkańców, a więc zwiększenie wpływającej do kasy miasta części podatków indywidualnych PIT. Tymczasem większość radnych (czytaj klub PiS) zablokowała w ostatnim czasie budowę dwóch osiedli, o czym pisaliśmy wcześniej. Czyli radni PiS sami ograniczają dochody miasta, a następnie skarżą się na brak pieniędzy w budżecie! Jest to wyjątkowy brak rozsądku, który można by znacznie trafniej opisać zwrotem, użytym w 1968 roku przez Stefana Kisielewskiego w stosunku do rządów Władysława Gomułki….

Opłaciłoby się także przyłączyć do Tarnowa sąsiednie gminy, gdyż aż ok. 17 tysięcy osób przyjeżdża z nich do pracy do Tarnowa. Pracują u nas, a wpływy z ich PIT-ów nie trafiają do naszego budżetu.

Dlaczego nie chcą u nas inwestować?

Skoro tak istotnym dochodem miasta są podatki PIT, to po co zabiegać o powstawanie nowych firm, których CIT i tak nie zasili naszej miejskiej kasy w sposób znaczący. Tak być może myśli wielu radnych niestety, skoro odstraszają potencjalnych inwestorów od Tarnowa. Tymczasem oprócz podatku CIT, miasto ma potężne dochody w postaci podatków od nieruchomości właśnie od przedsiębiorców, działających na naszym terenie. Jest to rocznie prawie 80 milionów złotych. Miastu opłaca się zachęcać inwestorów do tworzenia tutaj dużych powierzchni przemysłowych, handlowych etc., które zapewnić nam mogą znaczące wpływy do kasy miejskiej. Co więcej, jeśli będą powstawać w Tarnowie nowe, dobrze płatne miejsca pracy, zwiększy się liczba płatników podatku PIT oraz wysokość tych podatków, co oznaczać będzie dodatkowe wpływy do budżetu Tarnowa.

Co zaś robią radni PiS? Blokują na przykład rozbudowę galerii Gemini, która mogłaby przelewać na konto miasta Tarnowa dodatkowe 2 miliony złotych rocznie, gdyby radni pozwolili na zwiększenie jej powierzchni handlowej.

 

Blokada tej inwestycji, o czym już  pisaliśmy, ma też inne negatywne dla naszego miasta skutki. Taka postawa większości radnych odstrasza innych przedsiębiorców od inwestowania na terenie Tarnowa, co uniemożliwia zwiększenie dochodów z tytułu podatku od nieruchomości i CIT oraz oczywiście z powodu braku nowych miejsc pracy. Blokowanie przez radnych PiS budownictwa mieszkaniowego i nowych inwestycji oznacza uniemożliwianie czerpania dodatkowych, istotnych dzisiaj dla miasta dochodów. Jest to pierwsza, najważniejsza przyczyna biedy Tarnowa.

Zaciskanie pasa

Jeśli nie mamy odpowiednio dużo pieniędzy, nie lecimy na wakacje na Malediwy, lecz spędzamy urlop np. na Chorwacji. Zaciskanie pasa to jednak bardzo niepopularna wśród radnych metoda operowania budżetem. Większość z nich chełpi się, że zmusiła prezydenta miasta do wprowadzenia do projektu budżetu ok. 140 poprawek. Większość ta  nie zgłasza jednak poprawek budżetowych, które w znaczący sposób ograniczyłyby wydatki.

Twierdzimy, iż można – zaciskając nieco pasa – zaoszczędzić rocznie przynajmniej 10-30 mln zł, co dałoby w czasie 4-letniej kadencji oszczędności rzędu 40 – 120 milionów złotych, za które miasto mogłoby nabyć działki pod nowe inwestycje. Nieobecność strategii zaciskania pasa w polityce finansowej Rady Miejskiej to drugi poważny powód biedy Tarnowa obok braku pomysłów na zwiększenie dochodów miasta. Brak pomysłów większości radnych wynika zaś z braku wyobraźni, która – jak twierdził Einstein – jest ważniej nawet od wiedzy. W kolejnych numerach pokazywać będziemy możliwe oszczędności budżetowe.

Hierarchia ważności celów

W poprzednich numerach pisaliśmy już o tym, jak radni (np. Łabno czy Koprowska) nie potrafią zrozumieć, iż gdy się ma zbyt mało pieniędzy na zrealizowanie wszystkich zamierzeń, trzeba wybierać, co robimy w pierwsze kolejności. Niestety większość radnych tego nie rozumie i dlatego chce remontować najpierw ulicę, prowadzącą w pola, przy której stoi 10 domów, a dopiero później parking w tragicznym stanie, z którego korzystają tysiące tarnowian. Partykularyzm okazuje się być ważniejszy od dobra wspólnego.  

Nieobecność właściwej hierarchii ważności celów jest trzecią przyczyną tarnowskiej biedy. Nie stać nas na rzeczy naprawdę potrzebne tarnowianom, gdyż realizujemy najpierw cele mniej ważne. Warto przeczytać w tym numerze artykuł o próbie przekazania przez radnych PiS ćwierć miliona złotych dla amatorskiego teatru….

Za biedę odpowiada 6 na 10 tarnowian

Znamy słowa irlandzkiego filozofa i polityka Edmunda Burke: ”Wystarczy, by dobrzy ludzie nic nie robili, a zło zatriumfuje”, jednak nie zawsze bierzemy je sobie do serca.  

W czasie wyborów samorządowych 6 na 10 tarnowian woli siedzieć przed telewizorem niż postawić krzyżyk przy nazwisku kogoś, kogo uznaliby za inteligentnego, uczciwego i odważnego człowieka. To jest czwarta przyczyna biedy Tarnowa.

 

Wystarczy obejrzeć w Internecie fragment jednej sesji Rady Miejskiej, by dojść do wniosku, iż większość tych, którzy siedzą na Sali Lustrzanej nigdy nie powinna decydować o wydawaniu 800 milionów złotych naszych przecież pieniędzy! 

Gdyby tylko co dziesiąty człowiek spośród tych, którzy bojkotowali wybory, wziął w nich udział, ich wyniki mogłyby być satysfakcjonujące na tyle, iż nasze dzieci nie musiałyby uciekać z Tarnowa do Krakowa, Warszawy, Londynu czy Chicago. Zaledwie jedna dziesiąta ludzi, którzy dzisiaj  pokazują gest Kozakiewicza samorządowcom (i poniekąd mają rację), mogłaby zmienić losy Tarnowa, jeśli dokonaliby racjonalnego wyboru człowieka (a nie partii czy komitetu wyborczego), który zamiast np. o kocie przybłędzie (patrz numer marcowy) mówiłby o metodach prowadzących do zwiększenia dochodów miasta.

Redakcja

_____________________

Ranking Polskich Miast Zrównoważonych

Kto lub co odpowiada za 28. miejsce Tarnowa? 


Jedna z sześciu największych na świecie firm projektowo-doradczych ARCADIS, działająca w 40 krajach i mogąca się pochwalić dochodem w wysokości 3 miliardów euro, opublikowała listę rankingową 50 miast polskich, na której Tarnów zajmuje dopiero 28. miejsce. Czy jest to powód do dumy czy też niepokoju? Lista ta obrazuje stopień zrównoważonego rozwoju polskich miast, jeśli chodzi o gospodarkę, społeczeństwo i środowisko. Klasyfikuje te miasta pod względem stopnia, w jakim ich rozwój jest spójny z ideą zrównoważonego rozwoju. 

Zrównoważony rozwój miasta w tych trzech sferach - gospodarczej, społecznej i środowiskowej gwarantuje faktyczną poprawę życia mieszkańców. Cóż bowiem z tego, że miasto rozwija się np. gospodarczo, gdy jego mieszkańcy są podtruwani np. przez chorobotwórcze wysypiska śmieci albo jaki ma sens sadzenie w mieście drzew, jeśli np. nie ma wystarczającej ilości miejsc w przedszkolach czy żłobkach. Naprawdę dobrze czuć się mogą mieszkańcy takiego miasta, w którym z jednej strony - powstają nowe, dobrze płatne miejsca pracy w przedsiębiorstwach, które nie zatruwają środowiska, przyczyniając się np. do zwiększonej zachorowalności na raka etc., z drugiej zaś – nikt nie może narzekać na źle zorganizowaną komunikację miejską czy też niski poziom nauczania w miejskich szkołach. Miejsce na liście rankingowej ARCADIS pokazuje, czy dane miasto rozwija się w taki właśnie sposób, czyli czy mamy do czynienia w nim ze zrównoważonym rozwojem, czy też chaosem.

Możemy sobie darować analizę górnej części tej listy rankingowej i skupić się na miastach porównywalnych do Tarnowa (np. pod względem liczby ludności). Ranking ARCADIS pokazuje, że nie trzeba być wcale wielką metropolią, by zajmować wysokie miejsce. Na przykład miasto tylko nieco większe od Tarnowa - Bielsko-Biała (ok. 170 tys. mieszkańców) uplasowało się na 6 miejscu, zaś mniejsza od nas Jelenia Góra (80 tys. mieszkańców) – na 9. Wyprzedziły nas porównywalne z Tarnowem Gorzów Wlkp., który zajął 14 miejsce oraz Legnica - 24 miejsce, a nawet znacznie mniejsze od nas Suwałki (25 miejsce) i Siedlce (27 miejsce). Pokonaliśmy i to nieznacznie „rozsypujący się” Grudziądz. Każdy kto był choć raz w tym mieście, wie, że nie jest to powód do dumy.

Zdecydowanie wyprzedzają nas Tychy, które zajęły 19 miejsce. Przy tym mieście warto się zatrzymać, gdyż niedawno okazało się, że to, co nie jest możliwe (za sprawą większości dominującej w Radzie Miejskiej Tarnowa, czytaj PiS-u), jest możliwe w Tychach. Dzięki roztropności władz tego (porównywalnego pod względem liczby ludności z Tarnowem) miasta, kilka tygodni temu otwarto tam nową galerię handlową GEMINI, tj. firmy, której radni tarnowscy nie zezwolili na rozbudowę galerii handlowej w naszym mieście. Już pierwszego dnia zakupy w nowej tyskiej galerii zrobiło ok. 30 tysięcy ludzi. W Tychach funkcjonują sklepy, o których tarnowianie mogą sobie tylko pomarzyć.

Pointą tego tekstu mogłaby być odpowiedź na pytanie, postawione w podtytule: za odległe miejsce Tarnowa na liście rankingowej miast polskich odpowiedzialna jest po prostu krótkowzroczność, by nie rzec głupota, kilkunastu osób, podejmujących kluczowe decyzje w sprawie rozwoju (a raczej stagnacji) naszego miasta. Można by też artykuł ten spointować odpowiedzią na pytanie: jaka jest różnica między np. Tychami i Tarnowem? Taka, jak między radnymi tyskimi i tarnowskimi.

2 str 2 tekst zdjcie do tekstu - Ranking- moe by maejpg
Nowa GALERIA GEMINI w Tychach


_______________________

Jeśli chciałbyś podzielić się swymi uwagami na temat tarnowskiej rzeczywistości, napisz do nas:   zjednoczenidla@gmail.com  

lub zadzwoń: 601 255 849

Daj nam znać, jeśli nie znalazłeś dotychczas w swojej skrzynce pocztowej naszego pisma!

___________________________

Hipokryzja ekonomiczna Józefa Gancarza

„Nieekonomiczne” propozycje Przewodniczącego Komisji Ekonomicznej 


Jednym z podstawowych zarzutów rządzącej w Radzie Miejskiej większości, występującej pod nazwą „Prawo i Sprawiedliwość” wobec konstrukcji budżetu było i jest zbyt duże zadłużenie miasta. Gdy Prezydent wraz ze Skarbnikiem chcieli wielkość kredytu zmniejszyć i to aż o 10 milionów złotych, okazało się, że jeden z ważniejszych radnych PiS (z Krzyża), Przewodniczący Komisji Ekonomicznej (!), Józef Gancarz zaproponował, by redukcja długu nie była jednak tak duża, co oczywiście stoi w jaskrawej sprzeczności z wcześniej deklarowaną chęcią ograniczania zadłużania Tarnowa! 

W protokole z posiedzenia Komisji Ekonomicznej 19 marca 2018 roku czytamy m.in.: „W kontekście… proponowanego obniżenia kwoty kredytu o 10 milionów złotych Przewodniczący Józef Gancarz zaproponował zmniejszenie kredytu nie o 10, lecz o 7 milionów i przeznaczenie 3 milionów złotych na ewentualne uzupełnienia środków na zadania drogowe….” , choć Skarbnik Miasta Sławomir Kolasiński poinformował na tej samej komisji, że „nie zostały jeszcze wprowadzone do budżetu wolne środki w wysokości 4 milionów złotych” i że „będą one stanowiły żelazną rezerwę”. Dlatego też zaapelował do radnych, by nie tworzyć kolejnych rezerw i to kosztem proponowanej, dużej (bo 10-milionowej) redukcji kredytu.

Nawet dla niektórych kolegów klubowych Gancarza z PiS było rzeczą oczywistą, iż należy przede wszystkim obniżyć zadłużenie miasta, jeśli jest taka możliwość i dlatego nie wszyscy radni PiS poparli irracjonalną propozycję Przewodniczącego Gancarza, o którego wcześniejszych „wyczynach” ekonomicznych już pisaliśmy w poprzednich numerach. Skarbik Miasta stwierdził, iż stanowczo nie zgadza się z propozycją Gancarza i określił ją jako „nieekonomiczną”.  

Później zaś Sławomir Kolasiński oświadczył: „ … moje krytyczne stwierdzenie wobec propozycji Pana Radnego Józefa Gancarza odnosiło się do propozycji zmian budżetowych. Pan Prezydent w proponowanych zmianach budżetu na rok 2018 wprowadził wolne środki na zmniejszenie kredytu zaciąganego w trakcie roku 2018 jak również zaproponował wcześniejszą spłatę kredytów. Takie rozwiązania spowodują zmniejszenie zadłużenia Miasta…” Jednak radny Gancarz – wbrew wcześniejszym deklaracjom swego klubu Prawo i Sprawiedliwość – jak widać - uważa, iż nie powinniśmy redukować długu miasta nawet wówczas, gdy jesteśmy w stanie to zrobić.

Gancarz sam o sobie pisze: „Ukończyłem… liczne kursy i szkolenia, posiadam m.in. dyplom MSP  pozwalający uczestniczyć w konkursach na członków Rad Nadzorczych w Spółkach Skarbu Państwa”.(sic!) Zaiste ciekawe to sformułowanie w CV. Można odnieść wrażenie, że te kursy nie tyle pozwalają Gancarzowi na bycie członkiem takiej rady nadzorczej, lecz jedynie na udział w konkursie na członka.  

Gancarz mógłby dodać do swego życiorysu np. sformułowanie, iż Przewodniczącym Komisji Ekonomicznej Rady Miejskiej został nie dlatego, że jest ekonomistą, lecz dlatego, że jego ugrupowanie ma większość w Radzie Miejskiej i równie dobrze mogłoby go wybrać na funkcję przewodniczącego specjalnej komisji do spraw rozwoju kardiochirurgii w Tarnowie.

 img38jpg

_____________________

Trzy rady Ciesielczyka dla wyborców

- wywiad telewizyjny kliknij tutaj:  https://historia.tarnowska.tv/aktualnosci/czytaj/21405,marek-ciesielczyk-we-wspolnym-komitecie-z-pre...

Marek Ciesielczykjpg

Dr Marek Ciesielczyk w Telewizji Tarnowskiej

---------------------------------------------------



Ich Miasto Tarnów

albo co to jest partyjna apartyjność

W ostatnim numerze pisaliśmy o „nowym” ugrupowaniu „Nasze Miasto Tarnów”, które złośliwi nazwali już „Ich Miasto Tarnów” ze względu na dość przebiegły kamuflaż polityczny. Liderzy ugrupowania starają się od początku wmówić tarnowianom, iż są oddolnym apartyjnym ruchem obywatelskim, gdy tymczasem ich dotychczasowe przygody polityczne świadczą o czymś innym.

 3 str - 1 tekst Ich miasto - 1 zdjjpg

Wyszło szydło z Kowalskiego - "apartyjny" lider NMT Jerzy Kowalski z Beatą Szydło. W ostatnich wyborach do Rady Miejskiej głosowało na niego "aż" 9 osób.... Fot. FB

Czy to polityczna DEMI-VIERGE?

W Internecie krąży zdjęcie szefa „nowego” ugrupowania, Jerzego Kowalskiego z Beatą Szydło, które tutaj prezentujemy i które chyba jednoznacznie określa sympatie polityczne lidera. Inny filar grupy Jakub Kwaśny jest członkiem SLD, Tomasz Żmuda czy radny Piotr Górnikiewicz kandydowali do Rady Miejskiej z list SLD,  zaś Ryszard Żądło dość długo był jedną z wizytówek Platformy Obywatelskiej. Nie jest też, jak usiłują nam wmówić niektórzy działacze tej grupy, żadną nową twarzą samorządową, gdyż jeszcze nie tak dawno był Przewodniczącym Rady Miejskiej w Tarnowie z ramienia PO, zaś Grażyna Barwacz (radna z Krzyża), o czym już pisaliśmy, to jedna z prawych (lub jak kto woli lewych) rąk b. prezydenta miasta Ryszarda Ścigały, skazanego – jak wiadomo – za korupcję na 3 lata więzienia. Jej mąż, o czym warto wspomnieć, pracował dla Tarnowskiego Klastera Przemysłowego, który w praktyce całkowicie zależy od miasta (patrz list w tej sprawie naszego czytelnika).

 3 str 1 tekst - 3 zdjjpg

"Apartyjny" Ryszard Żądło w 2010 roku kandydował do Sejmiku z listy Platformy Obywatelskiej, fot. GK

Tak więc czołowi działacze „nowego” ugrupowania to żadne apartyjne nowalijki, lecz starzy samorządowi wyjadacze, związani często z konkretnymi partiami politycznymi. Udawanie apartyjnych dziewic ma – jak się wydaje – odwrócić uwagę tarnowian od prawdziwego charakteru ugrupowania, którego liderzy stosują po prostu rodzaj politycznego kamuflażu, niczym wspomniana w poprzednim numerze Magdalena Ogórek, która teraz zaprzecza swoim związkom z SLD jako „dziennikarka” popierająca dzisiaj całkowicie inną opcję polityczną. Bardziej adekwatnym – niż „dziewica” – określeniem byłoby słowo DEMI-VIERGE, (z francuskiego: półdziewica, kobieta zachowująca fizyczne dziewictwo, ale nieunikająca erotycznych kontaktów).

 3 str 1 tekst - 2 zdjciegornikiewiczjpg

Tak wyglądała "apartyjność" Piotra Górnikiewicza w ostatnich wyborach do Rady Miejskiej


Wspomniany Jerzy Kowalski mówi, że będzie próbował „odmienić scenę samorządową”. Mając na uwadze skład personalny NDT, wygląda na to, że chce aktualnego członka PO w Radzie Miejskiej zastąpić byłym członkiem PO, aktualnego członka SLD – byłym członkiem SLD, aktualnego członka PiS, przyszłym członkiem PiS, aktualnego członka Ścigałowych „Tarnowian”, byłym członkiem tychże Tarnowian. Nowe ugrupowanie powinno wypisać sobie na sztandarach słowa: „Dużo musi się zmienić, by nie zmieniło się nic”.

Ich miasto Tarnów mają uratować artyści (sic!) 

Co proponuje rzekomo „nowe” ugrupowanie? Wspomniany Jerzy Kowalski, choć sam nie jest artystą (pracuje na co dzień jako kierowca w „Starym Szpitalu”) wpadł na dość dziwaczny pomysł, by Tarnów ratowali właśnie artyści, a dokładniej - funkcjonujący w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej Instytut Sztuki. Kowalski ma taką oto receptę na rozwój Tarnowa: „Młodzi, kreatywni ludzie mogą tworzyć nowe, artystyczne przestrzenie Tarnowa, lecz musi w tym pomagać magistrat. To jest kwestia dogadania się z Urzędem Miasta i ze znalezieniem sponsorów, pieniędzy na sfinalizowanie pięknych artystycznych działań Instytutu Sztuki, który może wyjść na zewnątrz i pokazać się również miastu, a nie tylko wewnętrznie działać na terenie szkoły”.

 Przechwytywanie1PNG

"Niezależny i samorządny" Jakub Kwaśny startując do Sejmu z listy SLD, korzystał chętnie z poparcia Aleksandra Kwaśniewskiego. Kilka tygodni temu został likwidatorem kola SLD w Radzie Miejskiej, fot. YOUTUBE


Tak więc wystarczy znaleźć jakichś „kasiastych” sponsorów, oni zapłacą za działalność artystów z tarnowskiej PWSZ, którzy pokażą swoją sztuke np. na ulicy Wałowej i w ten sposób Tarnów przestanie się wyludniać i zacznie przekształcać się np. w Lozannę. Gdyby mówił to maturzysta albo student, można by to nawet uznać jako przejaw autentycznej troski o przyszłość naszego miasta. Gdy jednak takie słowa wypowiada człowiek 50- lub 60-letni, aspirujący do roli przywódcy poważnego ugrupowania samorządowego, można się przestraszyć, gdyż (nie daj Boże!) tacy ludzie mogą zarządzać naszym (prawie) miliardem złotych, bo do takiej sumy zbliża się powoli miejski budżet. Jerzy Kowalski usiłował już bezskutecznie dostać się do Rady Miejskiej. W ostatnich wyborach w 2015 roku głosowało na niego „aż” 9 osób, a więc chyba nie wszyscy członkowie jego rodziny.

Całe szczęście, że Kowalski ma niezbyt ambitny plan, uważając, iż zdobycie nawet jednego mandatu będzie sukcesem „nowego” ugrupowania. Tym samym zdradza się pośrednio z faktycznego planu, o którym już pisaliśmy miesiąc temu. Liderzy NMT zdają sobie sprawę, że prawdopodobnie nie wejdą do Rady Miejskiej. Tak naprawdę chodzi tylko o to, by powstała dodatkowa lista wyborcza, która ułatwi wygraną tarnowskiego „PiS-u”. Gdyby działaczom „nowego” ugrupowania faktycznie chodziło o wspólne działanie, rozmawialiby ze wszystkimi środowiskami, a tego nie robią. Mówią tylko o „jedności”, a naprawdę ją rozbijają.

Jeśli ktoś chce wyrobić sobie sam zdanie na temat „artystycznego” lidera „Ich domu Tarnowa”, zachęcamy do wysłuchania wywiadu z nim tutaj: http://www.rdn.pl/news/studenci-uratuja-tarnow-wideo

-------------------------------------------



Listy do Redakcji

3 str obrazek do 2 tekstu Kwanypng

„Kwaśny zrobił nam świństwo” 


Szanowna Redakcjo, 

Po tym, co słyszałem na temat likwidacji kola SLD w Radzie Miejskiej przez radnych Kwaśnego i Górnikiewicza i co przeczytałem w Waszym miesięczniku, postanowiłem podzielić się swoimi uwagami, gdyż mam szczególne powody.

Jestem rówieśnikiem Kuby Kwaśnego. Uczyłem się w tej samej co on szkole, ale wychowywałem w zupełnie innej politycznie rodzinie. Mój ojciec stał w czasach PRL-u po przeciwnej stronie barykady niż tato Kuby - był działaczem „Solidarności”, a jeden z moich pradziadków był żołnierzem wyklętym. Mimo wychowania w rodzinie, w której prawie wszyscy mieli wyraźnie prawicowe poglądy, ja od czasów liceum sympatyzowałem z lewicą i wcale nie dlatego, że moja rodzina była bardzo biedna (tato zmarł tuż przed moją maturą), lecz ze względu na to, jak mój ojciec został potraktowany w wolnej Polsce, o którą aktywnie walczył w opozycji antykomunistycznej (był wielokrotnie aresztowany przez – rzec można – ludzi z obozu, do którego należał ojciec Kuby). W III RP koledzy mojego ojca z opozycji antykomunistycznej pławili się w bogactwie jako członkowie nowej elity, a mój ojciec zmarł, gdyż nie stać go było na lekarstwa.  

Zraziłem się więc do nowej Polski i popierałem lewicę, choć nie byłem działaczem partyjnym. Kilku moich kolegów było członkami SLD i pomagali Kubie Kwaśnemu w jego kampaniach wyborczych. Ja głosowałem na niego, gdyż uważałem, że jest ideowym człowiekiem, choć już kilka lat temu niektórzy z młodych działaczy SLD mówili, że Kuba jest narcyzem i myśli wyłącznie o swojej karierze. Ja sądziłem  wówczas, że przemawia przez nich zwykła zazdrość z powodu kariery partyjnej, jaką robił Kwaśny. Ciągle wierzyłem w Kubę.

Gdy dowiedziałem się niedawno, że Kuba, który przecież dostał się do Rady Miejskiej także dzięki mojej pomocy i moich kolegów, wraz z Piotrkiem Górnikiewiczem wyprowadzili – rzec można - sztandar SLD z Sali Lustrzanej, likwidując koło partii, która wcześniej „karmiła ich własną piersią” i uciekając na „łódź ratunkową” pod nazwą „Nasze Miasto Tarnów”, przypomniałem sobie wcześniejszą krytykę osoby Kuby Kwaśnego.

Szczytem nieuczciwości Kwaśnego było to, że nawet nie raczył poinformować kolegów z SLD, ze ma ich zamiar zdradzić. Zdaje się, że tłumaczył się brakiem czasu, co jest już wyjątkową bezczelnością z jego strony! Dziwię się, że Kuba nie został jeszcze wyrzucony z SLD.

Moje środowisko jest zgodne co do oceny motywów decyzji Kwaśnego. Naszym zdaniem uciekł jak szczur ze statku ze względu na niskie notowania swej partii w ostatnim czasie. Ciekawe, jaką minę ma teraz Kuba, gdy notowania SLD idą w górę?  

Sądzę, że niezależnie od przynależności partyjnej, sympatii politycznych, każdy uczciwy człowiek potępi takie zachowanie, jak zdrada swego środowiska, swych ideałów. Ciekaw jestem, jak długo liderzy nowego ugrupowania, do którego teraz należy Kuba Kwaśny, będą tolerować jego narcystyczną naturę. Osobiście znam kilkanaście osób, które wcześniej głosowały na Kwaśnego. Teraz nie poprze go żadna z nich! Uważamy, że Kwaśny zrobił nam po prostu świństwo!  

Mam nadzieję, że choć moje poglądy – być może – nie są zbieżne z poglądami Szanownej Redakcji, wydrukujecie mój list w całości.  

P.S.

Dzisiaj – w odróżnieniu od wielu moich kolegów – jako człowiek o poglądach lewicowych (co Was może zaskoczy) popieram niektóre  rzeczy, które robi w kraju PiS, ale zgadzam się jednocześnie z Waszą oceną, że tarnowskie „Prawo i Sprawiedliwość” nie ma nic wspólnego z programem centralnego PiS, ani pomysłami Morawieckiego czy ideologią Kaczyńskiego. W Tarnowie – moim zdaniem – działa swego rodzaju „podróbka” lub „imitacja” PiS-u.

33-letni zwolennik lewicy (imię i nazwisko znane redakcji)

 P.P.S.

Kwaśny przedstawia listy SLD do Rady – patrz film:

https://www.youtube.com/watch?v=bzAZU9NGGB0


------------------------------

Po zawiadomieniu o przestępstwie FAKT odwiedził Klikową

Gdzie jest radna Żurowska?

Zaledwie kilka dni po skierowaniu przez radnego Marka Ciesielczyka zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, prokuratura tarnowska wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie wysypiska śmieci w Klikowej, zaś nie tylko media lokalne, ale także ogólnopolski dziennik FAKT zainteresował się tą tarnowską bombą ekologiczną, wysyłając do Klikowej ekipę dziennikarzy. 

Sfilmowali oni składowisko odpadów w Klikowej, przeprowadzili szereg wywiadów z mieszkańcami tej dzielnicy Tarnowa oraz z radnym Markiem Ciesielczykiem, usiłującym doprowadzić do całkowitej likwidacji wysypiska, które - po zawiadomieniu prokuratury o możliwym zagrożeniu zdrowia i życia mieszkańców Klikowej - prawdopodobnie będzie zbadana pod względem składu chemicznego.

Mieszkańcy Klikowej, na czele z Przewodniczącym Rady Osiedla Józefem Romanowskim, przekazali dziennikarzom FAKTU informacje o poważnych uciążliwościach związanych z funkcjonowaniem wysypiska. Artykuł na ten temat ukazał się 10 kwietnia 2018 zarówno w wersji papierowej jak i internetowej FAKTU.

 Klikowa w Fakcie komjpg

Całkowicie niezrozumiałym jest zachowanie jedynej radnej, która mieszka w Klikowej – Jolanty Żurowskiej (PiS), która nie pojawiła się ani na zebraniu Rady Osiedla Klikowa kilka tygodni wcześniej, ani na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami FAKTU, choć cała dzielnica była oklejona ogłoszeniami o miejscu i terminie tegoż spotkania….

3 str 3 tekst Po zawiadomieniujpg

Mieszkańcy Klikowej udzielają wywiadu dziennikowi FAKT na wysypisku, u góry,  po lewej Przewodniczący Rady Osiedla Klikowa Józef Romanowski, w środku radny Marek Ciesielczyk na konferencji prasowej, po prawej ciągle nieobecna radna Jolanta Żurowska

Relacja filmowa z konferencji prasowej radnego Marka Ciesielczyka w tej sprawie niżej:

https://www.youtube.com/watch?v=AHGfQ7hwJ5A
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

SOP-iści i ochroniarze uniemożliwiają debatę z Gowinem o Tarnowie!

Paczka żywnościowa czekała na wicepremiera przed teatrem tarnowskim


Okazało się, iż powstała w tym roku Służba Ochrony Państwa (dawne BOR) pełni rolę cenzora politycznego. 9 marca 2018 w Tarnowskim Teatrze odbyło się spotkanie za zamkniętymi drzwiami z wicepremierem Jarosławem Gowinem, który do budynku wchodził tylnymi drzwiami, być może dlatego, że przed głównym wejściem miała miejsce, zorganizowana przez stowarzyszenie OBURZENI, zbiórka żywności dla ministra nauki, który niedawno skarżył się publicznie, że nie wyżyje do pierwszego z pensji wysokości 17 tys. zł!

 4 str 1 tekst 2 zdj SOPISCIjpg

Radny Marek Ciesielczyk  czeka z paczką żywnościową dla Gowina przed tarnowskim teatrem. 


Organizatorzy „dyskusji” z Gowinem (m.in. jego towarzysz partyjny - Grzegorz Kądzielawski - kandydat Gowina na prezydenta Tarnowa i – chyba za sprawą Gowina (?) - wiceprezes AZOTÓW z wynagrodzeniem – jak podały media - 50-80 tys. zł miesięcznie) nie wpuścili na spotkanie radnego i równocześnie dziennikarza dr. Marka Ciesielczyka, mimo, ze spotkanie pt.: „Perspektywy rozwojowe średnich miast tracących funkcje społeczno-gospodarcze” - dotyczyło m.in. miasta Tarnowa, a redaktor Ciesielczyk miał zaproszenie! W „debacie” wzięła udział tylko grupka kilkudziesięciu osób, prawdopodobnie członków i sympatyków partii Gowina i Kądzielawskiego.

Z tego też powodu można ją określić mianem parodii dyskusji o mieście. Pewnym kuriozum jest, iż „debata” na temat 100-tysięcznego miasta z udziałem Gowina, odbyła się w małej sali teatru, która mieści zaledwie kilkadziesiąt osób, a wstęp na nią możliwy był jedynie po okazaniu specjalnego zaproszenia, a i ono nie gwarantowało wejścia na salę, jak pokazał przypadek radnego Ciesielczyka. Czyżby promotor Kądzielawskiego jako kandydata na prezydenta miasta, obawiał się niewygodnych pytań ze strony mieszkańców Tarnowa, czyżby nie cenił sobie opinii mieszkańców Tarnowa?  

Gdy radny Ciesielczyk próbował porozmawiać z Gowinem na temat Tarnowa w czasie przyjęcia po debacie w Tarnowskim Teatrze, na które został już wpuszczony, uniemożliwili mu to trzej SOP-iści,  oświadczając, iż nie ma takiej możliwości. Być może rządowi ochroniarze obawiali się, iż dr Ciesielczyk wręczy wicepremierowi paczkę żywnościową (sic!). W tym miejscu nasuwa się pytanie – czy kolejne wpadki SOP-u (dawniej BOR-u) w ostatnim czasie nie są przypadkiem wynikiem skupiania się rządowych ochroniarzy na rzeczach zupełnie nieistotnych dla bezpieczeństwa członków rządu czy Prezydenta RP, a lekceważenia faktycznych zagrożeń?

 img71jpg

Stowarzyszenie Oburzeni skierowało już stosowne pismo do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Stowarzyszenia Wolnego Słowa, Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Premiera Mateusza Morawieckiego oraz szefa Służby Ochrony Państwa, protestując przeciwko łamaniu wolności słowa i dyskusji oraz ograniczaniu swobody pracy dziennikarza i politycznej dyskryminacji radnego, wybranego w demokratycznych wyborach przez mieszkańców 100-tysięcznego miasta. Dodać wypada, iż swoimi wypowiedziami dla lokalnych mediów Jarosław Gowin pokazał, (mimo, że jest mieszkańcem Krakowa), iż uważa, że bez żadnych zahamowań może mieszać się w nasze wewnętrzne, tarnowskie sprawy.  

Mimo niechętnej tarnowianom postawy organizatorów „debaty”, znajdującemu się w trudnej sytuacji materialnej Gowinowi okazano serce, zbierając dla niego artykuły żywnościowe, pozwalające mu przeżyć do pierwszego.  

Oczekiwać wypada, iż następna paczka (być może z okazji Świąt Wielkanocnych) przesłana zostanie także wicemarszałkowi Senatu Adamowi Bielanowi, czołowemu działaczowi partii Gowina „POROZUMIENIE”. Niedawno w jednym z wywiadów Bielan powiedział: „Na rękę zarabiam około 10 tysięcy… ale gdyby żona nie zarabiała, to przy dwójce dzieci byłoby gorzej...". 

Patrz relacja filmowa TARNOWSKIEJ TELEWIZJI z happeningu OBURZONYCH: „Paczka dla Gowina”: https://tarnowska.tv/aktualnosci/czytaj/20594,gowin-odwiedzil-tarnow-radny-ciesielczyk-mial-dla-niego-zywnosciowa-paczke.html#sthash.IYI0BUHF.dpbs

____________________


Radne PiS Krakowska i Żurowska nie poparły wniosku ws. osób zasłużonych dla niepodległości Polski!

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej radny Marek Ciesielczyk ze stowarzyszenia Oburzeni zgłosił poprawkę do uchwały, na mocy której powołano komitet organizacyjny Święta Miasta Tarnowa – Pierwsze Niepodległe – Dzień Pamięci o Zwycięskim Zrywie Niepodległościowym w Tarnowie.

 4 str 3 tekst Radnejpg


Radne PiS Anna Krakowska i Jolanta Żurowska i Krzyż Wolności i Solidarności oraz odznaka „Za zasługi dla niepodległości”, odznaczenia, które – jak się wydaje – nie mają dla nich znaczenia….


Polegała ona na uzupełnieniu składu tego komitetu o tarnowian, którzy zostali uhonorowani przez Prezydenta RP jednym z najwyższych odznaczeń państwowych RP – Krzyżem Wolności i Solidarności lub przez Szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych odznaką ZA ZASŁUGI DLA NIEPODLEGŁOŚCI - „Działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych”, o ile wyrażą chęć pracy w tym komitecie.

Ku zdumieniu wielu Rada przyjęła tę poprawkę, choć radny Ciesielczyk, jak wiadomo, nie jest członkiem klubu PiS, który ma większość. Oczywiście radnym Prawa i Sprawiedliwości głupio byłoby głosować przeciwko takiej poprawce, jako że obydwa odznaczenia przyznawane są wyłącznie ludziom, którzy walczyli o wolną Polskę i na podstawie konkretnych dokumentów czy innych świadectw można to udowodnić. Takich osób w Tarnowie jest niewiele.

Jednak jeszcze większy szok mogła wywołać postawa dwóch radnych PiS –  Anny Krakowskiej (z okręgu – Mościce, Strusina, Chyszów) oraz Jolanty Żurowskiej (z Klikowej), które jako jedyne radne Prawa i Sprawiedliwości nie poparły wniosku radnego Ciesielczyka (Józef Gancarz nie głosował.). Warto dodać, iż obydwie radne są nauczycielkami (Krakowska uczyła języka polskiego, a w cv Żurowskiej czytamy, iż jest historykiem i politologiem!). Nie tylko więc ze względu  na deklarowaną przecież oficjalnie przez PiS postawę  patriotyczną, ale także z powodów zawodowych panie te powinny rozumieć, iż wypadałoby, by uroczyste obchody przypadającej w tym roku setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości mogli współorganizować także ludzie dla niej zasłużeni.

Miejmy nadzieję, iż wyborcy Prawa i Sprawiedliwości w Mościcach i w Klikowej będą w październiku pamiętać o tej kompromitacji obydwu radnych.

________________



„Granat rzucony do szamba”

czyli kolejny skandal w Kukiz’15

Niedawno prawie wszystkie media ogólnopolskie doniosły, iż do prokuratury trafiła taśma z nagraniem rozmowy, w której wziął udział „bohater” wielu opisywanych już przez na afer  Dariusz Pitaś - "szara eminencja” w ruchu Kukiza oraz współpracownik posła Piotra Liroya-Marca, który do niedawna należał do klubu parlamentarnego Kukiza.

 4 str 2 tekst Granat mozliwie mayjpg

Jak już podkreślaliśmy, mieszkańcy Tarnowa powinni poznać kulisy funkcjonowania ruchu Kukiza, który zapewne już za kilka miesięcy będzie zabiegał o nasze głosy.

Obfitujące w wulgaryzmy nagranie, które wykonano w Sejmie w siedzibie biura klubu parlamentarnego Kukiz’15,  otrzymała prokuratura, gdyż wcześniej współpracujący z Liroyem, b. radny Paweł Sykulski miał donieść na Kukiza do prokuratury, iż muzyk w bezprawny sposób zdobył informacje na temat jego i Liroya transakcji handlowej. Prokuratura wszczęła już w tej sprawie śledztwo.  

Niektórzy uważają, że znaczenie ma tutaj fakt, iż Paweł Kukiz jest członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Śledztwo jest ukierunkowane na policjanta, który miał wyświadczyć Kukizowi przysługę i przekazać niejawną informację o transakcji handlowej Liroya i b. radnego.

Do dziś nie wiemy, kto nagrał tę rozmowę i kto przekazał nagranie dziennikarzom. W otoczeniu Kukiza mówi się, jak donoszą media ogólnopolskie, że rozmówcy Pitasia podejrzewali go już w przeszłości, iż nagrywa rozmowy. Jeden z posłów Kukiza Tomasz Jaskóła mówi wprost, iż Pitaś „szkodzi wszystkim”. Inna osoba z otoczenia Kukiza twierdzi zaś, iż ujawnione przez media nagranie to „granat rzucony do szamba”, który pogrąży do reszty ruch Kukiza.

Prawa ręka Kukiza – (pochodzący z Borzęcina) Dariusz Pitaś, skazany w przeszłości za oszustwa i kradzieże martwi się w rozmowie ze  współpracownikiem Liroya, że „wyciek” do mediów skandalu, może zaszkodzić Kukizowi, który mógłby uzyskać lepsze wyniki wyborcze, gdyby nie ciągłe skandale, w które jest wplątany ruch Kukiza. Pitaś „urozmaicając" dość często swe wypowiedzi słowem „kur..”, zapewnia, że od niego nikt niczego nigdy się nie dowie.  

Oto próbka elokwencji i erudycji Pitasia - prawej ręki Kukiza:  

To pewnie kur** ostatnia próba, żeby to wszystko kur**, wiesz, jakoś połatać, kur**… Wiemy, kur**, że jest szansa, kur**, nawet w samorządowych zrobić bardzo dobry wynik, a w parlamentarnych jeszcze lepszy. Bo, kur**, niestety, jak wychodzą gdzieś jakieś, kur**, przecieki czy szpile…. ty dobrze wiesz, ode mnie nie wychodzą personalnie. (...) Jestem osobą, która, kur**, nic nikomu nie powie…” 

Pitaś chce zakończyć konflikt Kukiza z Liroyem, by uzyskać lepszy wynik wyborczy. Postuluje więc: „Wszyscy żebyśmy spięli d***, konsultowali różne rzeczy, dementowali chu**** i z jednej, i z drugiej strony”. 

Skazany w przeszłości za kradzieże i oszustwa Pitaś,  który – jak pokazuje nagranie – zna niewiele innych słów poza kur.. i chu.., funkcjonuje nadal jako prawa ręka Pawła Kukiza. Dlaczego muzyk nie pozbywa się człowieka, który szkodzi całemu ruchowi? Czyżby Pitaś coś wiedział na temat Kukiza? – pyta coraz więcej osób z otoczenia muzycznego polityka.

W sondzie Faktu24 aż 89 procent czytelników odpowiada twierdząco na pytanie:”Czy Paweł Kukiz powinien odejść z polityki?”

Oskarżenia Kukiza o nielegalne zdobywanie danych oraz poziom rozmowy jego prawej ręki ze współpracownikiem innego posła Kukiza pokazuje, jak niski jest poziom moralny i intelektualny ruchu Kukiza. Warto o tym pamiętać w październiku…

Nagranie skandalicznej rozmowy Dariusza Pitasia ze współpracownikiem Liroya – słuchaj tutaj:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23175082,tasma-z-kukiz-15-ktora-jest-jak-granat-rzucony-do-szamba.html